Kiedyś rajcowie mieli łeb na karku

...


Przygotowuję do druku ciekawostki tyczące dalszej i bliższej historii Zbąszynia. Wśród nich trafiłem na interesujące szczegóły, o których chciałbym parę słów. Nie tyle ze względu na wagę owych wydarzeń, co z powodu postawy ówczesnych władz lokalnych. Władz - i to chcę podkreślić - niemieckich, a zatem z okresu, gdy miasto po drugim rozbiorze Rzeczypospolitej znalazło się w granicach Prus, a potem Cesarstwa Niemieckiego.
Otóż w 1870 r. dotarła do Zbąszynia linia kolejowa z Poznania, które wiodła dalej do Gubina. Lecz zanim ją zbudowano zastanawiano się czy w ogóle kolej ma iść przez Zbąszyń, rozważano wariant przebiegu 7 km na południe, przez Nową Wieś Zbąską. Ważną sprawą dla rozwoju Zbąszynia była też lokalizacja dworca. Jednak i w sprawie przebiegu kolei, i w sprawie dworca magistrat (niemiecki, przypominam) stanął na głowie, żeby te elementy "nie uciekły" miastu. I dopiął swego!
W tym samym czasie oddano do użytku nowy, obecny ratusz, po spaleniu się poprzedniego, drewnianego jeszcze z czasów polskich. Nowy ratusz spełniał w połowie funkcje magistrackie, w połowie zaś był sądem grodzkim. Żeby ów budynek powstał (i żeby w nim władze berlińskie ulokowały sąd) rada miejska musiała się solidnie zapożyczyć. Ponoć zaciągnięto kredyt wysokości aż czterech rocznych budżetów miasta. Zaciągnięto i spłacono.
A gmach służy do dziś. Polakom. Jaki wniosek nasuwa się z poczynań pruskich burmistrzów i rajców? Nie powiem, proszę pogłówkować...

 

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA

(Gazeta Lubuska 2008)

powrót