Pisali w gazecie...

...


70 lat temu doszło w Zbąszyniu do dramatycznego wydarzenia zwanego Preludium Zagłady. Chodzi o deportację z III Rzeszy tysięcy Żydów-obywateli Polskich, co się stało 28 października 1938 r. Nie była to jeszcze tragedia narodu żydowskiego (gdyż nikt wtedy nie zginął, choć nie mnie oceniać wymiar sprawy), ale na pewno dramat. Hitlerowcy w ciągu doby zebrali mieszkających w Niemczech wszystkich Żydów z polskim paszportem i ich po prostu wypędzili. Przywieźli ich w okolice Zbąszynka i przepędzili przez ówczesną granicę polsko-niemiecką do Zbąszynia. W ciągu jednej nocy liczące 6 tys. mieszkańców miasto powiększyło się o 9 tys. osób. Dlatego prof. Jerzy Tomaszewski (polecam zajrzeć) zatytułował swą książkę "Preludium Zagłady".
Przez całe lata powojenne o tej sprawie prawie nie mówiono. Trudno powiedzieć dlaczego. Tym bardziej, że dla Żydów, także tych żyjących w Izraelu, było i jest to godne i konieczne do zapamiętania. Oni pamiętają. Polacy jednak, zwłaszcza w Zbąszyniu, jakoś nie chcieli tego wspominać. Co jest dziwne! Wychwycił ten aspekt zielonogórski licealista Szymon Płóciennik, który świeżo napisał ciekawą pracę maturalną o 1938 r. w grodzie Zbąskich. Zdziwił się, bo sprawdził, iż ów dramatyczny rok był dla miasta jedynym w dziejach, gdy mówiono o nim na całym świecie. Tak! Zachowała się np. notatka z "New York Timesa". Dlaczego dotąd tego faktu nie wykorzystano? Czego się obawiano?
Coś się zmienia. W tym roku będzie świętowana 70. rocznica tamtych wydarzeń. Mają się pojawić nad Obrą znane postaci, jak Szewch Weiss, Władysław Bartoszewski, może Marek Edelman. Czy znowu napisze o tym "New York Times"?

 

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA

(Gazeta Lubuska 2008)

powrót