A teraz będzie o porządku. Ogólnie...

...


Rodowici zbąszynianie pytają mnie coraz częściej, jak to jest, iż w Wolsztynie z wiosną na domach pojawiają się wiszące pelargonie lub surfinie. Że miasto zadbane. Porządek widać na każdym miejscu, choć wiadomo, że zawsze się znajdzie jakiś niechlubny zaułek. Podobnie chwalony jest Babimost. Za kwiaty, za fontannę, za brak widocznych w centrum szpecących szopek.
Czemu u nas nie może tak być? pytają w Zbąszyniu. I piszą, że Rynek - serce miasta - zarzucony butelkami, fruwają foliowe torebki, a kierowcy - mimo strefy - wciąż parkują na chodnikach i nikt tego nie piętnuje! Kawałek dalej, wstyd iść, mowa o kładce świętomikołajskiej. A przecież to takie piękne miejsce. Prowadzi z Rynku przez Obrę koło cmentarza i do szkoły. Uliczka zaśmiecona, pety, papiery, a w pobliżu walące się szopki, jakieś prywatne klatki po nutriach czy innych stworach. Tędy chodzą dzieci. Uczą się. Nie tylko w szkole, ale właśnie w drodze do szkoły. Że tak wygląda ich miasto. Zaniedbane, zaśmiecone.
Panie burmistrzu! Ostatnio powiedział mi pan, że prasa tylko krytykuje i krytykuje, a nic nie podpowiada. Więc podpowiadam wprost, choć niemal każdy mój artykuł jest podpowiedzią, jeśli go dobrze przeczytać. Ale teraz wprost: co robić? Wstaje pan rano, ubiera się, idzie na miasto. Z notesem w ręku. I notuje. Niewykończone otoczenie Domu Seniora, syfiaste zaplecze okolic Zaułka Świętomikołajskiego, jakieś walące się szopki na ul. Łazienki, nieuporządkowane otoczenie koło Łazienek. Potem dopiero idzie pan do ratusza, wzywa strażnika, odpowiednie służby i wydaje polecenia. A następnego dnia sprawdza.
Pozdrawiam.

 

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA

(Gazeta Lubuska 2008)

powrót