Co wy wiecie o dojeżdżaniu...

...


Kto nie dojeżdżał do liceum czy technikum pociągiem lub autobusem, nie spędzał godzin w wagonach, na stacjach, ten nie zrozumie jaką wygodą jest posiadanie własnej szkoły średniej. Własnej, czyli istniejącej w mieście, w którym się mieszka. Ja dojeżdżałem całe pięć lat, pobudkę miałem o 5.07, więc doskonale rozumiem o czym mówi Zenon Matuszewski, jeden z Ojców Założycieli zbąszyńskiego ogólniaka (a mówi to w tekście drukowanym w wydaniu sobotnio-niedzielnym "GL").
Czy rozumieją to dzisiejsi licealiści, którzy w sobotę świętowali 15-lecie liceum im. Stefana Garczyńskiego, zwanego urzędowo Zespołem Szkół nr 1? Wątpię. Potwierdził to kiedyś w rozmowie ze mną Stanisław Chlebowski, obecnie przewodniczący rady miejskiej, kiedyś nauczyciel "u Garczyńskiego", a dużo wcześniej jeden z tych młodych ludzi, co setkami dojeżdżali do Wolsztyna, Świebodzina lub Nowego Tomyśla.
Dla dzisiejszej młodzieży jest oczywiste, że przychodzą na ul. Powstańców Wlkp. na godz. 8.00, a kończą zajęcia o 14.10 czy jakoś tak. I koniec wysiłku. Szkoła ma bowiem luksusowe wręcz warunki. Dużo klas, świeżo oddaną bibliotekę wraz z czytelnią. Centrum miasta. Nie trzeba myśleć o biletach miesięcznych, konduktorach, zaspanych porankach. Oczywiście, są też tacy, którzy dziś dojeżdżają do Zbąszynia. Z nimi dawni dojeżdżacze mogą się wymieniać doświadczeniami.
Myślę, może nieco przesadzając, że pewnie nie byłoby tego liceum, 15-lecia, balu absolwentów, gdyby nie parę osób, które w młodości co rano waliły na dworzec. Ech, co wy młodzi wiecie o dojeżdżaniu...

 

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA

(Gazeta Lubuska 2007)

powrót