Pedagog robi cięcie

- Podczas 31. Biesiady Koźlarskiej nie będzie konkursu młodego koźlarza - zapowiada Henryk Skotarczyk.


- Jestem za biesiadą jednodniową,    bez udziału uczniów; będe mógł    wreszcie poczuć się gościem,
   a nie wiecznie zabieganym    organizatorem. Termin ostatecznie    może pozostać, choć lepszy byłby    pod koniec karnawału, jak było na    początku biesiad
    - uważa Henryk Skotarczyk


W zeszłym tygodniu przedstawiliśmy pierwsze wypowiedzi na temat losów imprezy mającej już 30-letnią tradycję.

Co dalej z Biesiada Koźlarską?

- Jestem z biesiadą od samego początku - przypomina Henryk Skotarczyk,
który z synem Jarosławem Skotarczykiem prowadzi unikatową w skali kraju klasę instrumentów ludowych w Państwowej Szkole Muzycznej.
- Pamiętam jak kiedyś z ówczesnym dyrektorem PSM Antonim Janiszewskim wybraliśmy się do Nadni na cympry, tradycyjny obrzęd ludowy na zakończenie karnawału - kontynuuje muzyk i pedagog.
- Uznaliśmy, że warto podobne spotkanie zrobić dla muzyków tego regionu,
a więc dla koźlarzy. I tak zrodziła się Biesiada Koźlarska.

Początki w Nądni

Pierwsze spotkania odbyły się w Nądni, w końcówce karnawału. Termin bardzo pasował do charakteru imprezy. Niestety, część koźlarzy w tym czasie grywała zarobkowo i im luty "nie leżał". Stąd obecny termin, mniej dopasowany do "kalendarza ludowego", a także do kalendarza budżetowego. Pod koniec roku pieniędzy wszędzie jest, jak wiadomo, coraz mniej. Kto zatem wie czy zimowa końcówka karnawału nie byłaby lepszym terminem muzykowania?
- Powiedziałem na 28. Biesiadzie, że "stop", że kończę współpracę z imprezą, gdyż zbulwersowało mnie to, co się wówczas zdarzyło; jak potraktowano nauczycieli gry na koźle, instrumencie, którym się wszyscy szczycą i który jest symbolem regionu - opowiada H. Skotarczyk.
- Otóz syn i ja dostaliśmy w podzięce za pracę pedagogiczną po tabliczce czekolady i dyplomy nawet bez wypisanych nazwisk. A przecież gdyby nie nauczyciele, gdyby nie szkoła muzyczna, to nie byłoby tego ruchu folklorystycznego, jak i obecnego odrodzenia muzyki koźlarskiej w gminie Babimost.

Są inne imprezy

Mimo to H. Skotarczyk, namawiany przez dyrektorkę ośrodka kultury Katarzynę Kutzmann-Solarek, uczestniczył w kolejnych spotkaniach koźlarskich,
a wraz z nim jego uczniowie z PSM w Zbąszyniu i z gminy Babimost.
Prezentując kawał znakomitej pedagogicznej roboty. Obecnie jednak,
po zapoznaniu się z poprzednimi głosami w dyskusji o biesiadzie, nauczyciel jest zdecydowany.
- Trzeba zrobić cięcie! Zapowiadam zatem, że uczniowie nie bedą się pokazywać podczas 31. Biesiady i nie będzie konkursu młodego koźlarza - mówi.
- Być może stanie się lepiej, jeśli dzieci wystąpią na innych imprezach.
Jest od niedawna Przegląd Muzyki Ludowej w Kopanicy, ruszają spotkania folklorystyczne w Babimoście, niech tam się prezentują najmłodsi
- mówi H. Skotarczyk.

Dyskusja trwa

W tej sprawie Biesiady Koźlarskiej wypowiadali się: Wojciech Winiarz - kierownik artystyczny Wesela Przyprostyńskiego, Katarzyna Kutzmann-Solarek - dyrektorka centrum kultury, Rafał Suchorski - burmistrz Zbąszynia.

Czekamy na następne opinie.

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA
Fot. Tomasz Gawałkiewicz

(Gazeta Lubuska, 2005)

powrót