Trzy dni biesiady

Rozmowa z JANUSZEM JASKULSKIM, kustoszem Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu


Janusz Jaskulski,
    absolwent etnologii UAM, instrumentolog
    i folklorysta, kustosz Muzeum     Instrumentów Muzycznych w Poznaniu,     żona - Benigna, córka - Maria (l. 19),     tegoroczna maturzystka liceum     muzycznego, syn - Józef (l. 21), student
    II roku anglistyki; pies - jamnik Filon (l. 8).


- Jak pan ocenia ostatnią Biesiadę Koźlarską?

- Niewytłumaczalnym faktem jest, iz jubileuszowa, 30. biesiada, wbrew szumnym zapowiedziom oraz możliwosciom organizacyjnym i finansowym, została potraktowana nie jak "sztandarowa impreza Zbąszynia i Regionu Kozła", ale jak kolejne "spotkanie z folklorem".

- Tak mówią dziś wszyscy, wielu narzeka. Ale czy ta ważna przecież impreza jest jeszcze "do uratowania"?

- Oczywiście. Przed przystąpieniem do przygotowań do 31. biesiady trzeba sobie odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań: czym jest biesiada, komu jest potrzebna, jak powinna wyglądać?
- No więc czym jest biesiada?

- Nazwa sugeruje spotkanie w gronie przyjaciół i gości, któremu wedle staropolskiej tradycji towarzyszył suto zastawiony stół, z udziałem kapeli muzyków. Takie też były początki biesiad w Nądni, gdzie zaczęło się od cympra
- hucznego zakończenia karnawału.

- Może zatem do cympra trzeba wrócić. A komu jest potrzebna?
- Jako najstarsza impreza koźlarska w zachodniej Wielkopolsce - jeśli nie liczyć reaktywowanego ostatnio Konkursu Muzyki Ludowej w Kopanicy, którego początki sięgają 1937 r. - potrzebna jest mieszkańcom grodu Zbąskich, każdemu muzykowi kapeli koźlarskiej w regionie, a nade wszystko animatorom folkloru
i włodarzom tych ziem.

- Zgoda, ale to są truizmy. Proszę powiedzieć, co pan by zmienił
w dotychczasowej formule biesiady, jak ją uatrakcyjnił? Ma pan doświadczenie.

- Myślę, że może to być impreza nawet trzydniowa, w terminie listopadowym,
ale starannie przygotowana. Sobota - konkurs młodych koźlarzy z udziałem młodej publiki i jury, niedziela - biesiada jak dawniej, z udziałem kapel dorosłych oraz występem laureatów sobotnich przesłuchań, w poniedziałek proponowałbym dołączyć do całości Spotkania z Folklorem prowadzone przez Marię Leśnik w szkole. Stałym punktem programu powinna być nowa wystawa lub prezentacja ostatnich nabytków muzeum regionalnego.

- A te atrakcje, promocja imprezy? Co warto dorzucić?

- Jeśli idzie o oprawę to konieczne są rzetelne i atrakcyjne materiały informacyjne, zaproszenie, plakat, program spotkania i folder, warto też opracować wczesny program promocji imprezy oraz wzbogacić system stypendialny dla najlepszych młodych muzyków, ponadto trzeba starannie dobrać imprezy towarzyszące.
- Lecz to wszystko bez pieniędzy się nie obejdzie...

- Co do finansów, należy zadbać o uczciwe potraktowanie biesiady w budżecie gminy i Regionu Kozła, jako jedną z priorytetowych inwestycji, oraz z dużym wyprzedzeniem wystartować o pieniadze także z unijnych źródełl, jak to ostatnio uczynił Babimost na swoje spotkania folklorystyczne. Trzeba znaleźć sponsorów fundujących coś więcej niż tabliczkę czekolady... Na koniec powiem, iż nie należy się bać zaproszenia osób chętnych do współpracy zarówno w wypracowaniu formuły i samej organizacji biesiady.

- Dziekuję.

Dyskusja o Biesiadzie Koźlarskiej

Na temat minionych biesiad i o propozycjach na przyszlość mówili jużz:
Wojciech Winiarz - kierownik artystyczny Wesela Przyprostynskiego, Katarzyna Kutzmann-Solarek - dyrektorka Zbąszyńskiego Centrum Kultury, Rafał Suchorski - burmistrz Zbąszynia, Henryk Skotarczyk - nauczyciel gry na koźle w klasie instrumentów ludowych PSM.

Zapraszamy chętnych do wypowiedzi na łamy "GL".

 

Podziel się swoim zdaniem

teren@gazetalubuska.pl   Tel: 068 324 88 54

EUGENIUSZ KURZAWA
Fot. Mariusz Kapała

(Gazeta Lubuska, 2005)

powrót