***
już się nie zerwę
do lotu
najwyżej
zgarnę liście
opadające z drzew w ogrodzie
skoszę trawę przy dobrej pogodzie
wbiję gwóźdź powieszę obraz
wypiję herbatę na dobrej wodzie
z podziemnego jeziora
siądę zapomnę i zapłaczę
i bezrozumnie wytłumaczę sobie
że już nie warto nad białą kartką
siedzieć gdzieś pękły szwy sensu
świat się rozsypał i nie
pozbierał wbija się w czaszkę strumień
zła porywa nas zachłannie
trwa
21 XI 2005, Wilkanowo
|