Przed moim domem, przed moim życiem
gdy stanę na podwórzu przed moim domem
czuję rosnącą nieskończoność
zaczyna się
zaraz na werandzie od schodów w górę
nocą
zaczyna się śmierć miękko w kapciach
krzątająca się zapobiegliwie po mieszkaniu
uciekająca przed żartem i życiem - jeszcze
i kończy się nieskończoność rano
czerwoną kulą położoną
na parapecie
zaczynam się i kończę w nieskończoności
od nazwy wyczytanej z anonimowej listy
nieobecności do nieuspokojenia
zasadzającego w doniczkach smutek
z powodu nieuchronnego powrotu w skończoność
|