Małgorzata Mikołajczak
OBLICZA PRYWATNOŚĆI
O twórczości poetyckiej Eugeniusza Kurzawy
Pisząc o poezji Eugeniusza Kurzawy trudno uwolnić się od kategorii
generacyjności. Przynależność do pokolenia Nowych Roczników zdecydowała
o kształcie, tematyce, lirycznym idiomie, mówiąc najkrócej - o drodze
twórczej autora Wciąż nowej prywatności.
Kurzawa to bez
wątpienia jeden z najbardziej reprezentatywnych przedstawicieli
swego pokolenia. I choć w antologii poświęconej Nowym Rocznikom
jego nazwisko figuruje obok nazwisk innych lubuskich autorów (Mieczysława
Warszawskiego, Czesława Sobkowiaka, Czesława Markiewicza)1, on jeden
pozostał do końca wierny "nowej prywatności". Mało tego, tą "prywatnością"
został niejako naznaczony - tak, że stała się dlań nie tylko punktem
wyjścia ("momentem wejścia"), ale i najważniejszym punktem odniesienia
- w wielu znaczeniach i na różnych, nie tylko lirycznych, płaszczyznach.
Nic dziwnego, że Andrzej Waśkiewicz w posłowiu do zbiorku, sumującego
twórczość poetycką autora, sytuuje go właśnie na tle tego zjawiska:
"Poznawcza przygoda Nowych Roczników - stwierdza - właśnie się bilansuje.
Wiersze Kurzawy są ważnym głosem w tej zbiorowej autobiografii"2.
Waśkiewicz, który od początku
towarzyszy pisarstwu autora Serialu codziennego, omawiając
programowe cechy jego poezji, ważne miejsce przypisuje utworowi
Z drzwi - temu samemu, który rozpoczynał debiutancką książkę,
a który po latach otwiera retrospektywny tomik:
Wejdźcie przyjaciele.
Siadajcie.
Nic nie mówcie.
Porozmawiajmy.
Warto jednak pamiętać,
że dla czytelników rozmowa z wierszami Kurzawy zaczęła się wcześniej,
a poetycki start autora (w arkuszu poetyckim Wiem? ) wyznaczał
wiersz
nie powtórzony3 potem w żadnej innej książce. W tym utworze motyw
zamilknięcia (nazwany tytułowym frazeologizmem "Skonał na ustach"
) został zgoła inaczej wyzyskany:
Znielubiłem tzw. poetów
widząc
konkurs poetycki ich życia
(...)
tzw. twórcy są aktorami
stumaskowymi
mają
garderoby
z
szerokim wyborem
przebrań na rożne okazje
Dlaczego przypominam
ten nieco sztubacki, utrzymany w poetyce charakterystycznej dla
juweniliów, utwór? Z powodu dwóch pojawiających się tu i sprzęgniętych
w poezji Kurzawy motywów: życia poetyckiego i teatru (ten wątek
zajmie ważne miejsce w moich rozważaniach). Ale także - ze względu
na słowa, które zawarte zostały kilka wersów dalej:
a teraz banalnie
kto
z nich zna mowę strumieni
ciemną
kurtynę lasu
wyświechtany
księżyc
głaskanie
drobnej dłoni
tyle dzieli mnie od tzw.
poety
jak
to dobrze
Oto pierwszy impuls i źródło tej poezji: pragnienie bycia "prawdziwym",
nie tylko "tak zwanym" poetą. A co to oznacza, dookreśli Kurzawa
we wstępie do pierwszego opublikowanego arkusza, upominając się
o rzeczywistość oraz o człowieka. W domyśle: człowieka wolnego od
politycznych sporów, społecznie narzuconych ról i manifestów; piszącego
z wewnętrznej (prywatnej!) potrzeby, nie pod dyktando rynku, szkół
artystycznych, mediów.
Z perspektywy trwającej
(już? tylko?) trzydzieści lat drogi rzec można, że nie do końca
mu się to udało, że dystansując się wobec tzw. literackiego życia
sam - jak baron Munchausen - znalazł się w pułapce "nowej prywatności",
w programowym potrzasku, które narzuciło jego pisarstwu instytucjonalne
pęta i zmusiła do wzięcia udziału w konkursie poetów.
jeździliśmy do chorzowa
poznania
torunia warszawy lub wrocławia
żeby roztrząsać zadane
sobie w świetle dnia
przenicowane w nocy tematy
drukowane potem
w itd. studencie integracjach
nowym medyku
-- wspomina poeta w wierszu Moje roczniki, rozliczając
przygodę swego pokolenia. W tym samym miejscu przywoła pamiętny
moment - grudzień 1981 roku, w którym o noworocznikową generację
upomniała się historia. Nie da się uciec od demona polityki, nawet
jeśli egzorcyzmować go metaforą losowego zdarzenia. W wierszach
odnoszących się do okresu, gdy "pechowa trzynastka przebiegła (...)
drogę" (opublikowanych w tomikach Samotnieję [1986] i Nie
jesteś tu [1986], także w tomiku To wszystko nic [1990]) temat
stanu wojennego nie dochodzi do głosu, jego klimat przekłada się
za to na psychiczne introspekcje. Rzeczywistość, pseudonimowana
metaforami snu i nocy, projektowana jest tu na stany podmiotu, na
studia samotności, wewnętrznego rozbicia. Wtedy też w wierszu Młodzi
poeci będzie mieć miejsce pierwsze, pokoleniowe rozliczenie:
"poetom zaczął / wiać w oczy wiatr / i okazało się że nie można
iść / dalej".
Nie można? Powiedzmy już
teraz, uprzedzając dalsze rozpoznania, że tamta pierwsza, pokoleniowo
wyznawana poetyka świetnie zaadaptowała się w świecie późniejszych
wierszy i ostatecznie poprowadziła Kurzawę ku innej - pleonazm będzie
tu w pełni uzasadniony - "prywatnej prywatności": przestrzeni od
wieków zasiedlanej przez poetów, usytuowanej z dala od medialnego
rynku, ponad programowymi i pokoleniowymi granicami.
Nim tak się stało, "mit
poety" musiał przejść jednak swoistą kwarantannę, poddać się kontestacji
oraz oczyszczeniu. Kurzawa musiał natomiast rozwiązać osobisty dylemat:
"Co począć z poetą
w sobie?"
I od tego zacznijmy
zatem szkic jego portretu. Na pytanie, kim jest (kim działa myśli,
czuje) podmiot liryczny Kurzawy, odpowiedź może być tylko jedna:
poetą. "Czułym sejsmografem" ("jestem czułym sejsmografem..."),
"ślepcem dwudziestego wieku" ("zaciskam palce..."), "błaznem
i hamletem z jedną twarzą" (Skończyły się czasy), dla którego
"życie jest tylko / pomysłem na wiersz" ("życie jest tylko...")
i którego "życie założyło się /w książki" (Założyło się życie).
Parafrazując Wittgensteina, Kurzawa mógłby o sobie powiedzieć: "Granice
wiersza są granicami mego świata", a na dowód, jak dalece idzie
to utożsamienie, przytoczyć wiersz pod tytułem Lektura:
jeżeli sięgniesz poza
okładki tam -
mnie nie ma cały jestem
wewnątrz
W ów poetocentryzm wpisany jest jednak ontologiczny paradoks,
poetycka klęska: powierzenie egzystencji słowu, które... nie ma w
sobie życia. Które niczego nie tłumaczy, niczego nie wyjaśnia, nie
ogarnia sobą całości, nie odpowiada na najważniejsze pytania. Autor
Wiem? dobrze odrobił lekcję Różewicza, współczesną lekcję
o śmierci poezji. A ponadto pogłębił ją o wiedzę wyniesioną z zajęć
dodatkowych, odbywanych podczas literackich spotkań (vide Recenzja
ze spotkania literatów w Gnieźnie czy tekst zaczynający się
incipitem "nie wierz poecie..."). Dlatego wiersze pisane na
zgon poezji (np. utwór Skończyły się czasy) mówią zarazem
o narodzinach poezji-instytucji, która, ironicznie parafrazując
Horacego, sama dziwi się swojemu istnieniu.
W rozpisanej na wiele
utworów refleksji metapoetyckiej Kurzawy nader często powraca związany
z instytucjonalizacją twórczości poetyckiej, wątek. Dużo tu, uderzająco
dużo wierszy demaskatorskich, ironicznych, gorzkich, obnażających
poetycki blichtr, artystyczny pozór. Kontestacyjna refleksja poety
brzmi tak, jak gdyby argumenty dyktował autor słynnej filipiki Przeciw
poetom, Gombrowicz4: świat poezji jest światem fikcji czy raczej
- w wersji Kurzawy - zakłamania; oferuje nijak mającą się do życia
iluzję, wzniosłe poetyckie przemowy drażnią oraz nużą; sami poeci
natomiast tworzą głównie dla takich jak oni poetów, ich życie jest
zaprzeczeniem głoszonego w wierszach ideału.
Metapoetycka narracja
układa się w opowieść o smutnym i samotnym poecie (to jeszcze jeden
charakterystyczny dla Kurzawy splot motywów, domagający się, na
co nie ma tu miejsca, osobnego szkicu), o uczestniku wieczorów autorskich,
zjazdów, spotkań, "wynajmującym się do pisania haseł reklamowych
i tekstów gazetowych" (*** rozpisały się setki..."). O autorze
wierszy "garbatych / skręconych bólem w jeden szkielet" (Zostawiam
was) i "małej poezji / nie znaczącej śladów" (Moje samotne białe
żagle), który nauczył się podchodzić z dystansem do swojej literackiej
roli, bo "czy poeta ma prawo zawracać wam głowę?" (Zawracanie
Glowy). Świetnie podsumowuje to taki oto satyryczny obrazek:
jeździ poeta od wioski
do wioski
rozdaje wiersze
na spotkaniach autorskich
jeździ prawie
pół wieku z hakiem
na którym wisi
mięso jego poezji
(Jeździ poeta)
Sęk jednak w tym, że
u Kurzawy kontestacja instytucji i syndrom "poety słabego" ("on
sam słaby" czytamy w utworze Poeta5) łączy się z silnym przywiązaniem
do swojego "wewnętrznego poety". Stąd wątpliwości, które najlepiej
podsumowuje Komunikat:
... stan
wewnętrznego surrealizmu
tak długo trwa
co robić z poetą w sobie
myśli nieszczęsny
którego to dopadło
"Wewnętrzny surrealizm" nakazuje, by wziąć w nawias realną rzeczywistość.
Zgodzić się na trwający spektakl, udawanie, na grę w poezję, w poetę
i - grę w życie.
Motyw gry, spektaklu,
masek
- bardzo często eksploatowany, pojawia się u Kurzawy w różnych
wariantach i wpisuje jego twórczość w tradycję znaną od czasów Szekspira,
podjętą przez XVII-wiecznych metafizycznych poetów. Jeden z nich,
Sir Walter Ralegh rozwijając ów motyw w wierszu Czymże jest nasze
życie? konkludował:
Tak to grając zdążamy
do ostatniej mety
I tylko umieramy na serio,
niestety6.
Niestety? U Kurzawy, u którego nawet "ptaki odgrywają / codzienny
szary serial" (Jeszcze) i w którego twórczości odbija się
XX-wieczny egzystencjalizm, także umieranie zamienia się w spektakl.
W wierszu, w którym interlokutorem poety jest nomen omen
tytułowe Życie, toczy się na ten temat ciekawa rozmowa:
... zagraj swoją życiową
rolę
jesteś po to żeby grać
tę tragifarsę tylko
niech to będzie w wielkim
stylu
potem zapijemy się
na twojej stypie
niech ci będzie, sknero,
lichwiarzu
na mojej
Życie jest "tragifarsą" i "melodramatem" (Rozpady), jest też nieustannie
trwającym serialem (Serial codzienny), w którym każdy dzień
mija jak skończony film, "oglądam ostatni seans" (Co rano)
i w którym "nie nauczeni cynizmu nieszczęśliwi /odgrywają po amatorsku
dramatyczne sceny" (Spektakl). Przede wszystkim jest jednak
spektaklem na "scenie samotności", o którym mówi poeta w wierszu
Gra dla siebie. Ta gra ma różne warianty. Jest m.in. grą
w siebie, teatrem marionetek, w którym "Kukła o twarzy znajomej
/ porusza się niezgrabnie / potrąca słowa / gdy pociągam za sznurki
("wycinek świata może...").
W ramach eksploatowanego
przez poetę motywu życia-teatru najbardziej produktywne są dwie
jego odmiany: 1) związana ze wspomnianym już odczuciem nierealności
istnienia, a zarazem z motywem kreacji artystycznej (pojawiającej
się np. w wierszu o incipicie "wykreowane życie...") oraz 2)
dotycząca tej gry, której synonimem jest wprowadzenie w błąd, udawanie.
Tę drugą uprawiają m.in. ci, którzy mówią "do zobaczenia / odwiedzę
cię wkrótce" (Dworce niepokoju), ale gra także, zakładający
różne maski poeta (Maska), który w wierszu "nie szukaj
mnie i we mnie..." przyzna: "Mnogie są wszystkie twarze / na jakie
mnie stać" .
W tym samym miejscu zapisana
została ważna konstatacja: "lecz życie to coraz bardziej / nieprawda".
Przyjęcie takiego myślenie jest u Kurzawy równoznaczne ze zgodą
na Baudrillardowski świat symulakrów, na sojcomechanizmy życia społecznego.
Te ostatnie przywołuje poeta w wierszu byłeś, analizując
fenomen istnienia Chrystusa. Z uruchomioną tu, teologiczną kwestią,
łączy się też największe egzystencjalne oszustwo, opatrzone tytułowym
kwantyfikatorem - "jeżeli":
a jeżeli tam po drugiej
stronie
jest - nic
i ci którzy na kolanach
przybyli
na maskaradę nie zauważyli
oszustwa
(Jeżeli)
Na wszelki wypadek poeta szukać będzie jednak innego sposobu na
wieczność, a jego sprzymierzeńcami staną się
miejsce i czas - podstawowe współrzędne
na mapie egzystencji.
W świecie gry i spektaklu, w którym realia zostają zawieszone,
miejsce i czas stanowią rękojmię istnienia, poświadczenie bytu.
Osadzając twórczość Kurzawy w realnym "tu"' i "teraz" są czymś więcej
niż tylko elementem świata przedstawionego.
Czas, trudno nie zauważyć,
stanowi obsesję poety. Obrazowany metaforycznie jako "wąż czasu",
"przeorane pola czasu", "stalaktyty z upływającego / czasu", ma
wiele różnych wcieleń: zachowuje się jak uliczny kot ("ociera się
o nogi przechodniów") jak mijany na ulicy przechodzień ("czas mnie
niespiesznie wyprzedził") czy też wszechwładny demiurg ("to czas
układa piramidy / absurdu"). Przede wszystkim jednak jest czasem
fizykalnie doświadczanym
- objawia się w procesach rozsypywania się ("wczoraj codziennie
/ na moich oczach rozsypuje się czas"), rozpadu ("rozpadam się w
pęknięciach / czasu"), ubywania ("ubywam codziennie / oczy włosy
ruch ust wszystko idzie ku zblednięciu / wypływa ze mnie czas /
kończy sie brzask stan przejściowy"). Charakterystyczne dla podmiotu
Kurzawy jest interioryzowanie czasu w cielesnym, związanym z bólem,
doznaniu. Poetę "wyraźnie boli nieskończenie rozwijający się w linię
prostą / czas"; "często czuję wielki zegar / idący po drabinie"
- wyznaje w wierszu Choroba, a innym miejscu powie: "wczoraj
to boli / ból powoli uderza / do Glowy odpryskami czasu". Somatyczne
i temporalne przenika się do tego stopnia, że czas staje się parametrem
podmiotowości: "Świat co się kurczy i rozszerza /to czas płynący
w moich żyłach" - czytamy w wierszu Wyznaczając tętno, czas
"stężony", oznaczający "powolne konanie / kiedy korozja zżera słowa"
(Stężony czas). A przecież poeci znają sposób zatrzymywania
czasu: "Ta kartka wieki tu będzie płakała..." - pisał wieszcz romantyczny7.
I autor z końca XX wieku ma pełną świadomość tej tradycji:
unieruchamiam czas
powtarzam ten zabieg
z pompatyczną wiarą w
jego sens
przez siebie i proroków
tej religii
wcześniej ustalony
("tu siebie dopadam
jak schroniska...")
Ów "wcześniej ustalony sens" nie jest jednak udziałem podmiotu.
Dla Kurzawy pisanie to odkładanie "kolejnego dnia" w "kartki niepamięci
/ w wiersze o przetrwaniu". "Mała poezja" bowiem niczego nie zatrzyma;
jej słowa nie uchronią przed dotykiem śmierci, przed doznaniem starości,
bólu i choroby. Oto owoc tej wiedzy, exegi monumentum w wersji współczesnego
poety:
kamienieję Czasem
(...)
kamieniuję Czas
(Będę stał jak pomnik
albo jak człowiek nikomu niepotrzebny)
Na szczęście jest też inny sposób na nieśmiertelność, związany
nie z pomnikowym uwiecznieniem, ale z przestrzennym utrwalaniem
siebie:
Zostawiam gdzieniegdzie
drobne ślady
jak strzałki rysowane
w dzieciństwie na ziemi
boje się że ktoś nie zauważy
tego tropu przeoczy okolice
które
tak wyraźnie jak mogłem
określiłem
("Zostawiam gdzieniegdzie...")
Pozostawione tropy znaczą miejsce na ziemi - miejsce, które u Kurzawy
ma różne imiona. Najpierw więc jest to Zbąszyń, wpisany w metrykę
urodzenia,
miejsce:
rozlane na nici niespiesznej
pogodnej wody
jezioro
i uwikłana w małą historię
kilkunastu domów
paru tysięcy byłych
i obecnych ludzi
rzeka
("miejsce...")
Ten wiersz, opublikowany
po raz pierwszy w tomiku Nad Błędnem i Odrą. Wiersze zbąszyńskie
(1989) otwiera ścieżkę regionalną, bardzo ważną na szlaku poetyckim
Kurzawy. Jej kontynuacją jest wydany kilka lat później Zapis
(1990, 1996), który rozwijając regionalną refleksję, dookreśli
"to takie niepozorne miejsce". Autor Zapisu sięgając w głąb
dziejów wciela się w rolę poety archeologa: odczytuje stare kroniki,
bada historyczne przekazy, rekonstruuje biografie dawno zmarłych
osób, które "zapisano i rozpisano do miejsca / imienia nazwiska
i zawodu /na trwałe / do życia monotonie powtarzającego / swą inność
i niezmienność" (Zapisano). Bohaterami są tu m.in. Jan Głowacz,
Abraham Zbąski i Marcin Czechowic, a dalej Stefan Garczyński, Tadeusz
Żychliński, oraz pomniejsi związani z historią Zbąszynia mieszkańcy.
W tym zwrocie ku miejscu przejawia się, zwraca na to uwagę autor
Ósmej dekady, charakterystyczne dla pokolenia Nowych Roczników
porzucenie dużej społecznej perspektywy, na rzecz więzi lokalnych.
Dużej tradycji na rzecz tradycji małej. (...) z owej lokalnej perspektywy
owo ogólne staje się konkretne. przemawia poprzez ludzkie losy,
dzieje ulic i domów, zapisy w starych księgach. 8
Dodajmy, że osadzając się w tym przestrzennym wymiarze poecie udało
się - w sensie dotąd nieprzywołanym - czas wyprzedzić. Jego poetycka
topografia antycypuje bowiem kierunek we współczesnej humanistyce
nazwany "nowym regionalizmem", będący krytyczną odpowiedzią na Wielkie
Opowieści Narodowościowe, a zarazem - reakcją na globalizacyjne
atopie i nie-miejsca.9 W ramach regionalnie zorientowanej "geografii
wyobraźni" przewartościowaniu podlega kontekst biograficzny - jest
on nie tylko (nie tyle) składową autoprezentacji, co elementem strategii
autolokalizacyjnej, w której peryferii nadany zostaje status miejsca
centralnego.
We wspomnianym Zapisie
prezentację miejsca i wniknięcie w jego dziejowe korzenie dopełnia
genealogia własna - wejrzenie w rodzinną historię. Tu zaczyna się
kolejny w twórczości autora Wiem? rozdział:
nowa wersja nowej prywatności.
Ten obszar zakreśli najważniejszą
perspektywę dojrzałej poezji Kurzawy - z "widokiem na ogród" i na
dom, w którym już nie wiersz jest głównym lokatorem. Poezji, pokazuje
wystarczyć musi teraz rola "domowego zwierzęcia" (jak w utworze
Twórczość), w centrum bowiem usytuowaniu zostają najbliżsi:
córka, żona, rodzice. W najnowszych tomikach (Wciąż nowa prywatność,
Autoportret z przyszłością) cykl wierszy, poświęconych rodzicom
(Fotografia, Mój ojciec, Czuwanie, Nie, Z życzeniami pogody ducha)
uzupełniają utwory, opowiadające o ich odwiedzinach: o ojcu, który
przyjechał "jak zawsze ku pomocy", o jego zgubionym w trawie scyzoryku.
Osobną grupę stanowią tutaj wzruszające wiersze, dedykowane córce
(Wieczna lampka, "gdy była całkiem mała..., "zbliża się sen - nie
wpuszczaj nocy do domu..." etc. ) i wiersze dla żony. Właśnie
te teksty zarysowują podstawowy "pejzaż wewnętrzny" (Dom)
- świat, w którym wieczność zakotwiczona jest w osobach najbliższych:
wy musicie być
wieczni choćby
to miała być tylko
moja wieczność
(Nie)
Poeta ćwiczy się teraz w nowej roli, "odpowiedzialnej roli igły
/ w stogu naszej wsi / globalnej" i odbywa zwykłe "zajęcia domowe":
kosi trawę, wbija gwoźdź, parzy herbatę. Obawa "że świat zechce
mnie / nie zauważyć / i będzie się toczył swoją drogą / omijając
moje
ścieżki / że ominą mnie wezwania / na służbę ludzkości" łączy się
z nadzieją, bowiem to, co na zewnątrz, przestało mieć znaczenie:
"pękły szwy sensu / świat rozsypał się i nie/ pozbierał". Zamiast
siedzieć nad białą kartka, lepiej uprawiać domowy ogródek, nawet
jeśli w doniczkach niepokój "sadzi smutek", "nadzieję toczy lęk";
nawet jeśli "nocą / zaczyna się śmierć miękko w kapciach", a "jutro
skalpel dnia otworzy / nowy / ból". Dzień wprawdzie nie pozwala
oderwać się od spraw "toczącego się w poprzek swych istnień" świata,
ale wieczorem można zamknąć drzwi, zapalić lampę czy raczej "wieczną
lampkę", namiastkę wieczności i... "nie wpuszczać nocy do domu".
zamykam
drzwi na klucz wyłączam
telefony
wyłączam świat z krwioobiegu
zostawiam
za progiem
("zamykam...")
Po tym "zamknięciu" można by dać kropkę i zakończyć ów szkic do
portretu. Tymczasem nie sposób oprzeć się wrażeniu, że coś tu jednak
zostało pominięte i że powinno pojawić się jeszcze...
post
scriptum.
Dlatego, zataczając koło, cofnijmy się do miejsca, w którym wszystko
się zaczęło i powróćmy raz jeszcze do momentu debiutu - tym razem
do wiersza, w którym zaprojektowany został zdawałoby się zwyczajny
scenariusz. Oto w przygotowanej przez autora scenografii (w deszczu
ze strażackiej sikawki spływającym na parkową ławkę) mokną zakochani.
Ludzie i rekwizyty wykorzystani zostali do skonstruowania sentymentalnej,
lirycznie ckliwej atmosfery. Ale już po wszystkim; ostatnie słowa
należą do reżysera, który dostrzega, że zaplanowane przezeń zdarzenia
przybrały obrót nieoczekiwany:
-- a państwo wzięli
rzecz poważnie
naprawdę się zakochali
trudno
zapraszam do następnych
wierszy.
Co zapowiada ten utwór? Co szczególnego jest w tym wymykającym
się spod kontroli poety scenariuszu? Jego samospełniający się mechanizm.
Dla Kurzawy bowiem udział w literackiej przygodzie Nowych Roczników
pozornie tylko zaowocował porzuceniem literackiej sceny, przejściem
ze świata poezji w prozę egzystencji. Po opadnięciu kurtyny nie
rozwiała się przecież przygoda nowej prywatności: zmieniając maskę
przeszła... "do następnych wierszy". Bo "poetyckość i prywatność"
to układ sprzęgnięty, "ogród sztuk" trwa i nie ma ucieczki z systemu.
Małgorzata Mikołajczak
1 Por. Poeta jest jak dziecko. Nowe Roczniki. Antologia,
wybór i opracowanie M. Chrzanowski, Z Jerzyna, J. Koperski, Warszawa
1987.
2 A. K. Waśkiewicz, Posłowie, [do:] E. Kurzawa, Autoportret
z przyszłością, Zielona Góra 2006, s. 132.
3 W tomiku To wszystko nic (Warszawa 1990) pojawiła się za
to mocno skrócona i zmodyfikowana wersja tego utworu .
4 Por. W. Gombrowicz, Przeciw poetom: dialog o poezji z Czesławem
Miloszem, wstęp F.M. Cataluccio, Kraków 1995.
5 Określenie to odnieść można do diagnozy autora Ósmej dekady,
A. K. Waśkiewicza, który pokolenie Nowych Roczników nazwał
generacją "słabą".
6 Sir Walter Ralegh, Czymże jest nasze życie? [w:] Antologia
angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia, wyboru dokonał,
przeł., opracował i wstępem opatrzył S. Barańczak, Warszawa 1991,
s. 37.
7 Juliusz Słowacki w wierszu "Bo to jest wieszcza najjaśniejsza
chwała..."
8 A. Waśkiewicz, Posłowie... op. cit., s. 128.
9 Por. E. Rybicka, Od poetyki przestrzeni do polityki miejsca.
Zwrot topograficzny w badaniach literackich, "Teksty Drugie"
2008, n 4, s. 27. Jak zauważa badaczka: "Do lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych literatura regionalna traktowana była jako zjawisko
drugorzędne i dopiero rosnąca od lat sześćdziesiątych fala jej popularności
w Stanach Zjednoczonych przyniosła nowe perspektywy odczytania i
wartościowania".
2010
|