Nad ranem

Śpisz jeszcze... Na twych rzęsach - skra drobna
                                                     poranku.
Strachy śnią się twej dłoni - bo i drga i pała.
Oddychaj tak - bez końca. Czaruj - bez ustanku.
Kocham oddech twej piersi, ruch śpiącego ciała.

Ileż lat już minęło od pierwszej pieszczoty?
ile dni od ostatniej upływa niedoli?
Co nas wczoraj - smuciło? Co jutro - zaboli?
I czy zabraknie nam kiedyś do szczęścia ochoty?

Przyjdzie noc o źrenicach zaświatowo łanich
I spojrzy - i zabije... Polegniem - snem czynni...
Jak to? Więc musim umrzeć tak samo jak inni?
Jak ci - choćby z przeciwka?... Pomódlmy się
                                                     za nich...

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz