Chwila
W złoty, upalny, cichy południa czas
W kwitnącym sadzie poiła studnia nas.
Piliśmy
zimną wodę
Z
czerpaka na ochłodę.
Potem patrzyłem w mszystą krynicy głąb,
Skąd wiał nam w twarze chłodnej ciemnicy ziąb.
Na
dnie dwie nasze głowy
Tłem
miały sad wiśniowy.
Wtem, jeszcze głębiej, zza kwietnych krzaka drżeń,
W przelocie mignął pierzchliwy ptaka cień.
Podnieśliśmy
wzwyż oczy
Ku
modrej nieb przeźroczy.
Ptak zniknął, jak zniknie młodość i wiosny czar...
Spojrzelim sobie w oczu miłosny żar...
Dzwoniła
w studni woda,
Jak
chwile, których szkoda...
|