Zdarzenie

Podarłem w gniewie białą kartę
I w piec rzuciłem cztery rymy,
Co się chciały sprząc uparte,
I bure z nich powiały dymy.

I gdy mnie otrzeźwiła proza,
Nagle z czarnego kałamarza
Strzeliła śnieżna tuberoza.
To się czasami w życiu zdarza.

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz