Pan

Pan Pan, sprośny satyr leśny, twór grecko-słowiański,
Szalonej wiosny bożek z polskim sentymentem,
Król-narwaniec, radośnik, apostoł pogański,
Parskam, pękam ze śmiechu w upojeniu świetem!

I jak się nie śmiać?! Świtem w lesie sobie leżę,
Kopytem bijąc w sosny pień... Nade mną - ptaki
I słońce... Więc się śmieję, rozkoszny bóg-zwierzę,
Aż drzą ostępy dzikie i rozrosłe krzaki.

Leżę, genialny kozioł... A wstanę - polecę,
Huknę, stuknę, zadudnię, przestraszę wiewiórkę
I zawlokę w jałowce kąpiacą się w rzece
Miedzianowłosą Krystę, młynarzową córkę!

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz