|
|
Preludium deszczowe
Daj rękę. Wejdźmy w kościół, jak w głąb tajemnicy
wiem o tym, że nie wierzysz...
Tu są główne dzrzwi
tam okno z drzewem deszczu szumiącym z ulicy
(teraz brzęczący jak beczka pałna strużyn wody
tak zawsze kiedy kwaśne jabłko niepogody)
Na ławce przy chorągwi naprzeciwko sieni
panie po piędziesiatce - królewny jesieni
bliżej panny we wdziankach z balonem urody
obok święty bez teki z srebrną szklanką brody
(może złoży nam na pierś order suchej nitki)
na razie wprost z potopu świecą mokre łydki.
W konfesjonał pod ścianą wrzucają zazdrosci
kłamstwa, obierki grzechu, szkielety miłości.
Wiem o tym, że nie wierzysz...
Tu się choć nikt nie chlapie, skarpetek nie zmoczy-
właśnie św Tereska z róż wyjmuje oczy
a w głębi sam Pan Jezus szuka Twego wzroku
waży twoją niewiarę. Nareszcie masz spokój.
Nie od razu płaczemu w łaski bożej deszcu.
Nawrócenie - nie zając. Znów ten dzięcioł deszczu.
|
|