Zawsze mówię prawdę bez obwijania w bawełnę
- Ponoć nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. A pan jednak
próbuje...
- Próbuję. My¶lę, iż upoważnia mnie do tego 12 lat pracy na rzecz gminy
Zb±szynek. I chęć dokończenia projektów, zamierzeń, których nie dane było
mi skończyć. Nie ukrywam, że lubię tę pracę i mam koncepcję, jak i co
trzeba jeszcze zrobić.
- Czy nie uważa pan, że na czas kampanii wyborczej należałoby zawiesić
na kołku dotychczas pełnion± funkcję wiceburmistrza Zb±szynia? Parę osób
wręcz domaga się tego.
- Mam inne zdanie. Moja praca w Zb±szyniu w żaden sposób nie koliduje
z faktem kandydowania w Zb±szynku. W ratuszu przy ul. Żwirki jestem codziennie
rano o 7.15, kwadrans przed czasem, a wyjeżdżam do domu po skończeniu
urzędowania. Mam nad Obr± okre¶lone zadania do zrobienia i staram się
je jak najlepiej wykonać. S± sprawy w Zb±szyniu, które chcę skończyć...
- Miał pan pomagać burmistrzowi Le¶nemu w pozyskiwaniu inwestycji.
Proszę powiedzieć, co udało się panu przez te dwa lata załatwić.
- W poniedziałek na sesji będzie rozpatrywana sprawa budowy nowej siedziby
pogotowia ratunkowego na Kępie. Jest też pozwolenie na budowę bloków na
tym samym osiedlu, a także dopięta kwestia powstania tamże marketu Intermarche;
roboty maj± ruszyć wiosn± 2009 r. Ponadto zrobiony jest bilans ekonomiczny
dla basenu w mie¶cie, za¶ firma Haskel gotowa w każdej chwili do podjęcia
pracy. Wystarczy, że burmistrz wyrazi zgodę.
- Ale jest sens, żeby taki arogancki facet jak pan był znowu burmistrzem
w Zb±szynku? Zarzuty o arogancję i despotyzm pojawiaj± się w¶ród pana
oponentów.
- Czy może mi pan przedstawić osobę, wobec której byłem naprawdę arogancki?
Nie ma takich! Wielu ludzi bowiem uznaje, że mówienie prawdy w oczy, trzymanie
się ziemi, to arogancja. Zawsze byłem realist±, je¶li wiedziałem, że czego¶
się nie da zrobić, to mówiłem bez obwijania w bawełnę, prosto w oczy.
Może to arogancja?
- Ponoć bywał pan też dyktatorem. Nie konsultował się z radnymi, nie
chciał z nimi rozmawiać...
- Ale z którymi radnymi? Przecież przez wiele lat, do ostatnich wyborów,
z rad± miejsk± w Zb±szynku stanowili¶my jednolit± drużynę jako Gminna
Inicjatywa Wyborcza. Pracowali¶my zespołowo. A o tym, co było w kompetencjach
burmistrza decydowałem oczywi¶cie sam. Taka jest rola burmistrza.
- Ale jednak drużyna się podzieliła.
- To też było dla mnie zaskoczenie. Do ostatniej chwili nie wiedziałem,
że mój przyjaciel od 25 lat i mój s±siad wystartuje w wyborach przeciwko
mnie.
- Zostawmy przeszło¶ć. Co będzie w przyszło¶ci, co oferuje pan teraz
gminie, swoim wyborcom?
- Je¶li kto¶ dzi¶ obiecuje co¶ wyborcom, deklaruje, że załatwi złote góry,
to znaczy, że zupełnie się nie zna na samorz±dno¶ci. Nie da się bowiem
w połowie kadencji wiele zmienić. Wszelkie inwestycje s± długoterminowe.
To, co miało być - jest realizowane, w radzie miejskiej pilnuj± tego m.
in. radni Gminnej Inicjatywy Wyborczej, w imieniu której ubiegam się o
wybór.
- Czy te dwa lata pracy w Zb±szyniu nauczyły pana czego¶? Czy przybyły
jakie¶ do¶wiadczenia?
- Oczywi¶cie. Patrzę z podziwem na aktywno¶ć społeczn± zb±szynian, na
ich często uparte d±żenie do celu, na pewien - w tym wypadku pozytywnie
odbierany przeze mnie - konserwatyzm społeczny. To by się przydało w Zb±szynku.
- Je¶li pan wróci na fotel burmistrza Zb±szynka, to będ± duże cięcia
w urzędzie?
- Dlaczego?! Przecież tam pracuj± w większo¶ci ludzie, z którymi wcze¶niej
współpracowałem, dobrzy, sprawdzeni. Dlaczego miałbym ich wycinać? Dla
mnie liczy się profesjonalizm i to jest podstawowe kryterium zatrudnienia.
- Dziękuję.
Więcej o kandydacie: www.wieslawczyczerski.pl
|