Mam wiele pomysłów
- Dopiął pan wreszcie swego zostając szefem szkoły średniej z długą
tradycją, zwłaszcza odzieżową...
- Dlaczego "dopiął"? Wygrałem konkurs na dyrektora placówki! Nie traktowałbym
tego w kategoriach ambicjonalnych, że niby postawiłem na swoim. Chociaż
przyznaję, iż ta szkoła jest dla mnie ważna i zależało mi, żeby tu pracować.
Chciałbym ją odtąd traktować jak drugi dom. Pierwszy stoi 50 metrów stąd.
- Prężny menażer ma pokierować kształceniem zawodowym w mieście. Jakie
plany?
- Ambitne. Chciałbym, żeby już niedługo Zespół Szkół nr 2 był wizytówką
miasta i powiatu, i promował Zbąszyń. Powołałem w szkole zespół promocyjny.
- To pan pomylił miejsce pracy, biuro promocji jest w ratuszu...
- Jeśli szkoła zdobędzie uznanie, to czy nie będzie się mówić o mieście,
w którym istnieje?! A czy to nie promocja?! Dla mnie ważne teraz jest
rozkręcenie kształcenia zawodowego, gdyż uznaję to za problem nie tylko
gminy, regionu, ale kraju. Młodzi fachowcy wyjechali za granicę, trzeba
zatem szybko, ale dobrze przygotować następców. I zatrzymać ich w Polsce.
Taki stawiam sobie cel.
- W jakich kierunkach szkoła będzie kształcić?
- W tych dwóch podstawowych co dotąd, czyli techników technologii drewna
i techników technologii odzieży. Ale myślę o dołożeniu specjalności budowlanych,
o technikach terenów zielonych, kosmetykach oraz mechanikach maszyn szwalniczych.
- O mechanikach maszyn szwalniczych? Dlaczego?
- Zbąszyń jest zagłębiem odzieżowym. Zakładów jest tutaj wiele, od "Romeo"
i "Vulkanu" poczynając, lecz fachowcy potrafiący naprawiać maszyny szwalnicze
mają dziś po 60 lat. Niedługo pójdą na emeryturę. Jak wtedy będzie funkcjonować
zagłębie odzieżowe, jeśli nie będzie miał kto zajmować się jego stroną
techniczną?!
- A co się będzie działo w samej szkole?
- Chciałbym, żeby uczniowie polubili tę placówkę, żeby chętnie tutaj bywali,
ba, żeby placówka przyciągała również dorosłych.
- Rozumiem, iż wie pan, jak to zrobić?
- Właśnie ruszył szkolny sklepik. Dzierżawca ma za zadanie ustawić na
zewnątrz, za sklepikiem, stoliki z parasolami, aby mogli tam posiedzieć
uczniowie. Chciałbym na najwyższym piętrze budynku przygotować miejsce,
gdzie młodzież też mogłaby się spotykać, gdy na dworze jest niezbyt przyjemnie.
Myślę również o adaptacji dużego i pięknego strychu. Może zrobimy tam
pokoje gościnne? Wtedy można myśleć o wymianie międzynarodowej bez zbędnych
kosztów...
- Wiem, że w tym pan jest dobry. Kierując podstawówką w Nądni wciągnął
pan uczniów do wielu ciekawych projektów.
- Tutaj też już mamy za sobą projekt "Gol - nasze małe mistrzostwa Europy"
przeprowadzony z niemiecką szkołą zawodową w Werder. Obecnie zaś szykujemy
następny projekt pt. "Tańcowała igła z nitką", polsko-niemiecko-czesko-słowacko-węgierski.
Wśród efektów zbąszynianie zobaczą za rok międzynarodowy pokaz mody. To
jest temat na całą opowieść, jeśli pomysł zostanie zaaprobowany.
- Chętnie jej wysłucham, a na razie dziękuję.
Rozmawiał: Eugeniusz Kurzawa
Fot. Mariusz Kapała
Fot. Paweł Janczaruk
Wywiad ukazł się w Gazecie Lubuskiej 2008 r.
|