- Jak pan się czuje na nowym stanowisku? Spory awans, prawda?
- Szczerze mówiąc jeszcze się nie przyzwyczaiłem. Poprzednie stanowisko
dawało mi komfort pracy na wyraźnie określonym odcinku. Zajmowałem się
inwestycjami i za nie odpowiadałem. Teraz ten zakres się zwiększył... - Za co pan odpowiada?
- Jeszcze nie było czasu uzgodnić z burmistrzem, gdyż mamy dużo zajęć.
Przyznam, iż m.in. chciałbym nadal odpowiadać za to, na czym się znam,
czyli za inwestycje.
- Ale zna pan przecież urząd od podszewki, pracuje tu... Ile to już
lat?
- Zatrudniłem się w inwestycjach, jako podinspektor, w 1993 r. Od 1996
r. byłem kierownikiem referatu inwestycji.
- Jest pan rodowitym Zbąszynianiem...
- ...tak, urodziłem się zresztą kilkanaście metrów stąd, gdy jeszcze w
pałacu Skórzewskiego był ośrodek zdrowia i izba porodowa.
- Jako miejscowy powinien pan dobrze czuć miasto, jego historyczne
uwarunkowania. Bo jak czasami słyszę o planach władz - obecnych, poprzednich
- to boję się, iż zupełnie nie rozumieją co wynika ze średniowiecznej
przeszłości Zbąszynia.
- Mam nadzieję, iż będę dobrze spełniał swą rolę wobec ludzi i odnosił
się z szacunkiem do historii swego miasta. Choć nie chciałbym, z drugiej
strony, żeby stało się skansenem, w którym nic się nie zmienia. W przeszłości
przecież też coś burzono, żeby stawiać nowe gmachy.
- Zgoda. Ale weźmy od razu byka za rogi. Słyszałem o chęci wyburzenia
kamienicy stojącej naprzeciw ratusza, żeby zrobić parking. Może to nie
jest zabytek, ale zniszczenie tego obiektu zmienia historyczny układ przestrzenny
miasta.
- Wiem o tym, dlatego też nie mam zamiaru sugerować poważnych zmian w
tym układzie. Poza tym czuwa przecież konserwator zabytków. Obecny budynek
nadaje się do rozbiórki, ale w przyszłości może powstać tu nowy, który
posłuży samorządowi i jego instytucjom, których wciąż przybywa. A parkingi
też są potrzebne. Zakup działki koło urzędu to wykorzystanie szansy na
pozyskania atrakcyjnego gruntu na te właśnie cele.
- Lecz w Zbąszyniu, jak widzę, każdy chce niemal wjechać do sklepu.
Na Rynku nieustannie łamie się prawo, parkuje na chodnikach, a ratusz
nic na to...
- Jest naprawdę mało miejsc parkingowych w centrum, stąd taka sytuacja.
Oczywiście nie powinno to powodować łamania prawa. Dlatego chcemy doprowadzić
do zagospodarowania na targowisko miejskie, terenu za księgarnią, co odciąży
duży parking pod drugiej stronie ulicy.
- Jak pan tak patrzy na miasto, to co na pana oko powinno szybko iść
do zmiany?
- Na razie to drobiazgi, ale może od nich trzeba zacząć. Chciałbym, żeby
ulica przebiegająca przez plac przy straży pożarnej - a jest to droga
wojewódzka 302 - otrzymała pierwszeństwo, gdyż tam nieustannie tworzą
się korki. Widzę konieczność upiększenia Zaułka świętomikołajskiego wraz
z kładką; tam powinna pojawić się ładniejsza nawierzchnia, stylowe oświetlenie,
a łuk nad samą rzeką należałoby wyprostować. Chciałbym też zmienić wygląd
ul. Jeziornej, tak żeby przy końcu stała się bulwarem handlowo-wypoczynkowym
zakończonym molo na jeziorze.
- A czy nie należałoby także zadbać o sam gmach samorządu? Ratusz
w środku i z zewnątrz nie wygląda reprezentacyjnie.
- Wiem, ale wpierw musimy w nim wymienić instalację elektryczną, sanitarną,
teraz trwa rozbudowa sieci komputerowej, co jest niezbędne dla pełnego
funkcjonowania urzędu. Pieniądze na to idą olbrzymie, lecz ich z zewnątrz
nie widać. Elewacja i remonty korytarzy nastąpią na końcu.
- Co jest najważniejszą inwestycją dla miasta?
- Oczywiście kanalizacja w gminie. To wielki problem. W tej chwili szykujemy
przetarg na projekt kanalizacji. Rozstrzygnięcie nastąpi jeszcze w tym
roku.
- Życzę powodzenia, dziękuję.
EUGENIUSZ KURZAWA
Fot. Paweł Janaczruk
Gazeta Lubuska 2008
|