Rozmowa ze Zbigniewem Piotrowskim, powrót
  nowym proboszczem parafii pw. Wniebowstąpienia
Najswiętszej Marii Panny
 


Zbigniew Piotrowski, ur. 1958 w Opalenicy, ukończył LO w Grodzisku Wlkp, studia na Papieskim Wydziale Teologicznym w Poznaniu. Był wikarym w: Brennie, Lesznie, Lubaszu, Śremie i Poznaniu oraz proboszczem w Dębnie k. Jarocina.
Zainteresowania: sport, sadownictwo, miłośnik zwierząt.

 


- Czy zdołał ksiądz juz trochę poznać miasto, ludzi?
- Proboszczem jestem od 1 sierpnia, zaledwie kilkanaście dni. Wpierw musiałem się zapoznać
z sytuacją parafii, a teraz stopniowo poznaje miasto.

- Na początek poszedł ksiadz porozmawiać do urzędu miejskiego.
- Zgadza się, jeśli mam przebywać w tym środowisku, współpracowac z mieszkańcami
i instytucjami nie tylko kościelnymi, to chyba normalne, że chcę poznać osoby, od których decyzji wiele tutaj zależy.

- Dowiedziałem się, że nowy proboszcz pochodzi z Opalenicy.
- Myślę, iż to ułatwi mi "wejście" w Zbąszyń. Są to niemal identyczne miasteczka wielkopolskie, gdzie mówi się taką sama gwarą, gdzie występują te same nazwiska; na niektóre trafiłem już
w pierwszych dniach. Wracają więc stare wspomnienia.

- Od czego zaczynają się proboszczowskie rządy w nowym miejscu?
- Urzędowo? Od dekretu kurii o przeniesieniu mnie z parafii w Dębnie koło Jarocina do Zbąszynia.
1 sierpnia ksiądz dziekan dokonał wprowadzenia mnie, teraz nastąpi tzw. przekazanie tradycji kościoła przez poprzedniego proboszcza.

- Chodzi mi bardziej o pierwsze decyzje po rozpakowaniu kufrów...
- Muszę wyremontować plebanię, żeby móc jakoś mieszkać. Z myślą o parafii zaś chciałbym doprowadzić do pełnego wykorzystania Domu Katolickiego. To wielki budynek, gdzie istnieje scena, są dawne salki katechetyczne, byłe przedszkole katolickie i biuro parafialne. Wszystko to, poza biurem, stoi niewykorzystane. Niech tam się coś dzieje!

- A co mogłoby się dziaś?
- Można zrealizować wiele pomysłów. Organizować spotkania, przedstawienia teatralne, bale karnawałowe...

- Ksiądz zartuje? Poważnie - bale?
- Dlaczego nie?! W mojej poprzedniej parafii robiliśmy zabawy sylwestrowe, ciekawe spotkania,
a jeśli tutaj jest tak wspaniałe miejsce w samym centrum miasta, jak Dom Katoclicki, to powinno tętnić życiem.

- Znajdą się chetni do ożywienia go?
- Liczę na pomoc istniejących w każdej parafii grup duszpasterskich. One powinny, że tak powiem, wypełnić sobą to miejsce. Na pewno wszystko się uda! Chcę się pochwalić, iż w poprzednim miejscu udało mi się powołać do życia nawet małe ZOO.

- Czy zostanie powołana rada parafialna?
- Jest zalecenie arcybiskupa, żeby powoływać radę duszpasterską i rade ekonomiczną. Pierwszą tworzą "z urzędu" kierownicy grup duszpasterskich, druga jest powoływana. Myślę, że ta pierwsza szybko ukonstytuuje się sama, a druga też "się wyklaruje", gdyż będę poszukiwał fachowców pomocnych w zarządzaniu ekonomiczną stroną parafii.

- Poza wsparciem parafian ma ksiądz do pomocy wikariuszy.
- Jest dwóch wikariuszy i mogę też liczycć na pomoc księdza-seniora, kanonika Józefa Kromskiego, który zamieszkał właśnie w Perzynach. Będzie nas czworo duchownych.

- Poza życiem duchowym, co księdza interesuje?
- Lubię zwierzęta, sadownictwo, zwłaszcza przycinanie drzew, no i jestem kibicem sportowym.

- Czy klub Obra może liczyć na wsparcie, oczywiście duchowe?
- Może nie duchowe, bo jak wziąłem się za duchowe wspieranie żużlowców Unii Leszno, to klub spadł do II ligi...

- Faktycznie - problem... Myśle jednak, że z tym, jak i sprawami parafialnymi ksiądz sobie poradzi. Dziekuję za rozmowę.

 

Rozmawiał: Eugeniusz Kurzawa

Tel. 324 88 54

Cykl - Zbąszyńskie rozmowy
Wywiady ukazywały się w Gazecie Lubuskiej.

E-mail: teren@gazetalubuska.pl powrót