- Ponad pięć lat temu, gdy startowały powiaty,
przeprowadzałem wywiad z nowym wówczas starostą, Joelem Matuszkiem. Przekonywał
mnie, że ten powiat jest zrównoważonym tworem, z dobrymi perspektywami.
I że Nowy Tomyśl nie będzie "ciągnał do siebie", jak to za PRL-u bywało.
- Nie ciągnie, dziś to by się nie udało. Rada powiatu liczy 19 radnych,
czterech reprezentuje Zbąszyń. Pozostali są z pięciu gmin, gdyż w sumie
sześć samorządów, w tym cztery miejskie, tworzą powiat. Gdyby radni z
siedziby powiatu chcieli "załatwić" coś dla swego miasta wbrew woli pozostałych,
to zostaliby przegłosowani.
- Ma pan rację, ale pewne decyzje podejmuje zarząd
powiatu, zaś pracownicy starostwa to w większości mieszkańcy Nowego Tomyśla.
- Oczywiście, że z racji ulokowania starostwa, jak i wielu instytucji
o charakterze ponadgminnym miasto zyskuje. Można nawet rzec, że ma darmową
promocję kosztem innych miast i gmin,
ale taki układ panuje w calym kraju...
- ...że powiat służy promocji miasta powiatowego.
Od nazwy po tablice rejestracyjne.
- Wolałbym spojrzeć na to nieco inaczej, gdyż jako przewodniczący odpowiadam
jedynie za organizację pracy radnych, a nie za decyzję Sejmu RP. A przecież
tam ustalono obecny kształt samorządności. W naszym powiecie rzeczywiście
widać pewną równowagę i gdy przychodzi, powiedzmy, do dzielenia środków
na drogi, oświatę i inne zadania samorządu drugiego szczebla, to nikt
nie jest krzywdzony. A w Nowym Tomyślu są podobnie dziurawe ulice, jak
w pozostałych miastach.
- Chodzi o to, że powiat miał być pewna idea samorządowa.
Wcale nie powiedziano w niej,
że siedziba sądu grodzkiego musi być w tym samym mieście, gdzie urzęduje
starosta.
- Rozumiem do czego pan pije. Lecz proszę przyjąć do wiadomości, że już
w pierwszej kadencji rady zapadła decyzja o ulokowaniu siedziby sądu w
Nowym Tomyślu. Władze miasta przekazały na ten cel budynek, w którym mieściła
się szkoła muzyczna. Nie pamietam, żeby ktoś zgłosił propozycję innej
lokalizacji sądu.
- Dlaczego wymiar sprawiedliwości nie mógł mieścic
się w Zbąszyniu? Nowy Tomyśl dotąd obywał się bez sądu, sprawy tego rodzaju
załatwiano w Grodzisku Wlkp. Zbąszyń ma tradycje sądownicze od XIX w.
W dzisiejszym magistracie jeszcze w latach 50. mieścił się sąd grodzki.
- Myślę, iż zaważyło centralne położenie Nowego Tomyśla w stosunku do
pozostalych gmin. Zapewne rozumowano w ten sposób, że jeśli jedzie się
z jakąś sprawą do powiatu, to można od razu i do sądu.
- Pan mówi o równowadze w sytuacji, gdy wszystkie
instytucje powiatowe są w Nowym Tomyślu?! Urzędy są świetnym czynnikiem
miastotwórczym, napędzajacym koniunkturę.
A Zbąszyń z tego rezygnuje. O sąd nie powalczył, teraz odchodzi oddział
celny.
- Mogę powtórzyć, iż nas, zbąszynian, jest w radzie czterech. Czy pan
myśli, że czwórka ugra cośs przeciw piętnastce? Wszelkie decyzje w radzie
to ucieranie opinii, dogadywanie sięe,
z uwzględnieniem i geografii, i polityki, gdyż pochodzimy z różnych ugrupowań.
Nie ma wielkiego pola manewru. Poza tym jeśli jako powiat dysponujemy
zaledwie ośmioma procentami dochodów własnych, to o jakich inicjatywach
można mówić.
- Co zatem z powiatu mają gminy?
- Krytycy nazywają powiaty przekaźnikiem pięniedzy "z góry" do gmin.
- I niewątpliwie mają rację...
- Jednak trzeba zaznaczyć, że jest to jednostka samorządowa. Tutaj ludzie
uczą się odpowiedzialności za swój skrawek kraju. Myślą, jak w miarę sprawiedliwie
podzielić skromny budżet. Tym różni się obecny powiat od PRL-owskiego.
- Ale w odróżnieniu od tamtego odpowiadacie właściwie
tylko za drogi, oświatę ponadgimnazjalną i służbę zdrowia. I prawnie "nic
nie możecie".
- Ważne, że jesteśmy wybrani w demokratycznych wyborach i autentycznie
reprezentujemy społeczeństwo. Możemy odczuwać pewne niedociągnięcia systemu,
lecz z drugiej strony nie ma
w powiecie autokratyzmu lat powojennych, nieliczenia się z ludźmi. Oczywiście
trzeba doskonalić obecne funkcjonowanie tego szczebla.
- Co gmina Zbąszyń zyskała na idei powiatu w ogóle,
a na przystąpieniu do powiatu nowotomyskiego w szczególności?
- Ustawa samorządowa z 1990 r. podkreśla, że to gmina jest podstawową
jednostką podziału terytorialnego. Powiat zatem spełnia funkcje samorządowe,
które określiłbym jako pomocnicze.
I takie, których gmina nie udźwignie. Trudno bowiem budować szpital w
każdym mieście.
- Lecz może istnieć, jak w Zbąszyniu, pogotowie.
O którym co jakiś czas mówi się, że będzie zlikwidowane. Przeszkadza?
- Kosztuje.
- Szpital nie kosztuje? Mimo to nikt nie mówi o
likwidacji. Wręcz przeciwnie, gminy dokładają się, bo to dobro wspólne.
- Czasem trzeba coś poświęcić dla dobra wspólnego.
- Zgoda, ale i wypada coś zyskać. Powtarzam zatem,
co zyskał Zbąszyń w ramach powiatu?
- Nie ma nastawienia, że jesteśmy w powiecie, żeby coś zyskać. Mamy współdecydować.
I tyle.
Nie sądzę, żeby w ramach np. powiatu wolsztyńskiego mogło być inaczej.
Powiaty powołano do obsługi administracyjnej obywateli, jednostek, instytucji.
Zyskać można natomiast wykazując się inicjatywą, powiedzmy w ramach Regionu
Kozła czy Związku Gmin Nadobrzańskich, gdyż takie struktury mają generować
konkretne zyski materialne lub kulturowe.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Eugeniusz Kurzawa
Fot. Maria Swiatek
Cykl - Zbąszyńskie rozmowy
Wywiady ukazywały się w Gazecie Lubuskiej wiosną 2003 r.
W strukturach władzy
* Rada powiatu.
W 19 osobowej radzie powiatu jest czterech zbąszynian: Andrzej Wilkoński
- przewodniczący, Tadeusz Ptak - wiceprzewodniczący, Marek Goździewicz
- przewodniczący jednej z komisji oraz Romuald Szczepaniak.
* Zarzad powiatu.
Pięcioosobowym zarządem kieruje starosta Joel Matuszek z Opalenicy, wicestarosta
jest Jerzy Dziamski z Nowego Tomyśla, urzędujacym członkiem zarządu Ireneusz
Kozecki z Nowego Tomyśla oraz Witold Urbański
z Kuślina i Rafał Mroczkiewicz z Lwówka Wlkp.
|