Rozmowa z Andrzejem Wilkońskim, powrót
  przewodniczącym rady powiatu nowotomyskiego  


- Ponad pięć lat temu, gdy startowały powiaty, przeprowadzałem wywiad z nowym wówczas starostą, Joelem Matuszkiem. Przekonywał mnie, że ten powiat jest zrównoważonym tworem, z dobrymi perspektywami. I że Nowy Tomyśl nie będzie "ciągnał do siebie", jak to za PRL-u bywało.
- Nie ciągnie, dziś to by się nie udało. Rada powiatu liczy 19 radnych, czterech reprezentuje Zbąszyń. Pozostali są z pięciu gmin, gdyż w sumie sześć samorządów, w tym cztery miejskie, tworzą powiat. Gdyby radni z siedziby powiatu chcieli "załatwić" coś dla swego miasta wbrew woli pozostałych, to zostaliby przegłosowani.

- Ma pan rację, ale pewne decyzje podejmuje zarząd powiatu, zaś pracownicy starostwa to w większości mieszkańcy Nowego Tomyśla.
- Oczywiście, że z racji ulokowania starostwa, jak i wielu instytucji o charakterze ponadgminnym miasto zyskuje. Można nawet rzec, że ma darmową promocję kosztem innych miast i gmin,
ale taki układ panuje w calym kraju...

- ...że powiat służy promocji miasta powiatowego. Od nazwy po tablice rejestracyjne.
- Wolałbym spojrzeć na to nieco inaczej, gdyż jako przewodniczący odpowiadam jedynie za organizację pracy radnych, a nie za decyzję Sejmu RP. A przecież tam ustalono obecny kształt samorządności. W naszym powiecie rzeczywiście widać pewną równowagę i gdy przychodzi, powiedzmy, do dzielenia środków na drogi, oświatę i inne zadania samorządu drugiego szczebla, to nikt nie jest krzywdzony. A w Nowym Tomyślu są podobnie dziurawe ulice, jak w pozostałych miastach.

- Chodzi o to, że powiat miał być pewna idea samorządowa. Wcale nie powiedziano w niej,
że siedziba sądu grodzkiego musi być w tym samym mieście, gdzie urzęduje starosta.

- Rozumiem do czego pan pije. Lecz proszę przyjąć do wiadomości, że już w pierwszej kadencji rady zapadła decyzja o ulokowaniu siedziby sądu w Nowym Tomyślu. Władze miasta przekazały na ten cel budynek, w którym mieściła się szkoła muzyczna. Nie pamietam, żeby ktoś zgłosił propozycję innej lokalizacji sądu.

- Dlaczego wymiar sprawiedliwości nie mógł mieścic się w Zbąszyniu? Nowy Tomyśl dotąd obywał się bez sądu, sprawy tego rodzaju załatwiano w Grodzisku Wlkp. Zbąszyń ma tradycje sądownicze od XIX w. W dzisiejszym magistracie jeszcze w latach 50. mieścił się sąd grodzki.
- Myślę, iż zaważyło centralne położenie Nowego Tomyśla w stosunku do pozostalych gmin. Zapewne rozumowano w ten sposób, że jeśli jedzie się z jakąś sprawą do powiatu, to można od razu i do sądu.

- Pan mówi o równowadze w sytuacji, gdy wszystkie instytucje powiatowe są w Nowym Tomyślu?! Urzędy są świetnym czynnikiem miastotwórczym, napędzajacym koniunkturę.
A Zbąszyń z tego rezygnuje. O sąd nie powalczył, teraz odchodzi oddział celny.

- Mogę powtórzyć, iż nas, zbąszynian, jest w radzie czterech. Czy pan myśli, że czwórka ugra cośs przeciw piętnastce? Wszelkie decyzje w radzie to ucieranie opinii, dogadywanie sięe,
z uwzględnieniem i geografii, i polityki, gdyż pochodzimy z różnych ugrupowań. Nie ma wielkiego pola manewru. Poza tym jeśli jako powiat dysponujemy zaledwie ośmioma procentami dochodów własnych, to o jakich inicjatywach można mówić.

- Co zatem z powiatu mają gminy?
- Krytycy nazywają powiaty przekaźnikiem pięniedzy "z góry" do gmin.

- I niewątpliwie mają rację...
- Jednak trzeba zaznaczyć, że jest to jednostka samorządowa. Tutaj ludzie uczą się odpowiedzialności za swój skrawek kraju. Myślą, jak w miarę sprawiedliwie podzielić skromny budżet. Tym różni się obecny powiat od PRL-owskiego.

- Ale w odróżnieniu od tamtego odpowiadacie właściwie tylko za drogi, oświatę ponadgimnazjalną i służbę zdrowia. I prawnie "nic nie możecie".
- Ważne, że jesteśmy wybrani w demokratycznych wyborach i autentycznie reprezentujemy społeczeństwo. Możemy odczuwać pewne niedociągnięcia systemu, lecz z drugiej strony nie ma
w powiecie autokratyzmu lat powojennych, nieliczenia się z ludźmi. Oczywiście trzeba doskonalić obecne funkcjonowanie tego szczebla.

- Co gmina Zbąszyń zyskała na idei powiatu w ogóle, a na przystąpieniu do powiatu nowotomyskiego w szczególności?
- Ustawa samorządowa z 1990 r. podkreśla, że to gmina jest podstawową jednostką podziału terytorialnego. Powiat zatem spełnia funkcje samorządowe, które określiłbym jako pomocnicze.
I takie, których gmina nie udźwignie. Trudno bowiem budować szpital w każdym mieście.

- Lecz może istnieć, jak w Zbąszyniu, pogotowie. O którym co jakiś czas mówi się, że będzie zlikwidowane. Przeszkadza?
- Kosztuje.

- Szpital nie kosztuje? Mimo to nikt nie mówi o likwidacji. Wręcz przeciwnie, gminy dokładają się, bo to dobro wspólne.
- Czasem trzeba coś poświęcić dla dobra wspólnego.

- Zgoda, ale i wypada coś zyskać. Powtarzam zatem, co zyskał Zbąszyń w ramach powiatu?
- Nie ma nastawienia, że jesteśmy w powiecie, żeby coś zyskać. Mamy współdecydować. I tyle.
Nie sądzę, żeby w ramach np. powiatu wolsztyńskiego mogło być inaczej. Powiaty powołano do obsługi administracyjnej obywateli, jednostek, instytucji. Zyskać można natomiast wykazując się inicjatywą, powiedzmy w ramach Regionu Kozła czy Związku Gmin Nadobrzańskich, gdyż takie struktury mają generować konkretne zyski materialne lub kulturowe.

- Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał: Eugeniusz Kurzawa
Fot. Maria Swiatek

Cykl - Zbąszyńskie rozmowy
Wywiady ukazywały się w Gazecie Lubuskiej wiosną 2003 r.

W strukturach władzy
* Rada powiatu.
W 19 osobowej radzie powiatu jest czterech zbąszynian: Andrzej Wilkoński - przewodniczący, Tadeusz Ptak - wiceprzewodniczący, Marek Goździewicz - przewodniczący jednej z komisji oraz Romuald Szczepaniak.

* Zarzad powiatu.
Pięcioosobowym zarządem kieruje starosta Joel Matuszek z Opalenicy, wicestarosta jest Jerzy Dziamski z Nowego Tomyśla, urzędujacym członkiem zarządu Ireneusz Kozecki z Nowego Tomyśla oraz Witold Urbański
z Kuślina i Rafał Mroczkiewicz z Lwówka Wlkp.

E-mail: teren@gazetalubuska.pl powrót