Rozmowa z MAŁGORZATĄ NOWAK, powrót
  prezenterką Zbąszyńskiej Telewizji Kablowej  


MAŁGORZATA NOWAK Zbąszynianka, w miejscowej firmie telekomunikacyjnej pracuje od 1999 r. Na Uniwersytecie Zielonogórskim ukończyła filologię polską ze specjalnością dziennikarstwo. Lubi czytać książki i słuchać muzyki. Jest radną gminną obecnej kadencji.   

Najbardziej nas cieszą sygnały od widzów

- Jak to się stało, że została pani prezenterką ZTK?
- Kiedy Spółdzielnia Telekomunikacyjna (obecnie SpTelek Sp.z o.o.), otrzymała koncesję na nadawanie programu telewizyjnego, zrezygnowaliśmy z wydawania miesięcznika "Zbąszynianin". Zmienił się więc sposób przekazywania informacji, a ja z dziennikarza prasowego przekwalifikowałam się na telewizyjnego. Jednak praca w telewizji znacznie różni się od pracy w gazecie, bo w "Zbąszynianinie" nie było mnie ani widać, ani słychać. A w "Wiadomościach lokalnych" doszedł ten element, który okazał się dość istotny i ...trudny - dobrze, że lubię wyzwania! Było to już cztery lata temu...

- Nie żal troszeczkę "Zbąszynianina"?
- Szczerze mówiąc tak. Gazeta miała swoją historię i swoich odbiorców. Jeszcze dziś spotykam się z opiniami czytelników, że brakuje im naszego miesięcznika.

- Pamięta pani swój pierwszy występ przed kamerą?
- Pamiętam i to bardzo dobrze. Emocje podczas nagrania były ogromne , ze zdenerwowania trzęsły mi się ręce. Ciekawa jednak byłam, jak ludzie mnie "odbiorą" - okazało się, że nie było najgorzej!

- Czy praca w popularnie nazywanej "kablówce" jest trudna? Na czym ona polega?
- "Wiadomości lokalne" tworzą cztery osoby. Leszek Wawrzyński i Wojciech Winiarz są reporterami terenowymi. Nagrany materiał przywożą do biura i tutaj zaczyna się moja praca. Najpierw oglądam wszystkie nagrania, a potem wybieram, przycinam i piszę do nich teksty. Następnie odbywa się nagranie "pod obraz", a potem w studio. Na końcu Krzysztof Rożek montuje kilkuminutowe informacje, które telewidzowie oglądają w swoich domach. Praca w "Wiadomościach " jest ciężka, ale sprawia mi bardzo dużo przyjemności.

- Skąd czerpie pani pomysły na tematy?
- Część z nich powstaje w naszych głowach, ale korzystamy też z zaproszeń na imprezy w naszej gminie i w sąsiednim Zbąszynku. Co do decyzji dotyczącej wyboru wiadomości - to zazwyczaj decyzję podejmujemy wspólnie. Chociaż podobno ja tu rządzę...

- Czy widzowie zgłaszają jakieś uwagi do programu...?
- Oczywiście, że tak! Reagujemy na informacje od naszych widzów, które zresztą najbardziej nas cieszą, bo to oznacza, że jesteśmy oglądani. Czasami potrafimy też pomóc w rozwiązaniu trudnego problemu. Dzwonią, podsuwają tematy, czasami nawet chwalą... To właśnie na prośbę widzów, zwiększyliśmy częstotliwość emisji programu.

- Wiem, że starsi mieszkańcy gminy cieszą się z transmisji niedzielnych mszy św. Kto był pomysłodawcą?
- Transmisje się rozpoczęły, gdy do parafii przyszedł proboszcz Zbigniew Piotrowski. Podjęliśmy się tego zadania, bo uważaliśmy, że jest to bardzo dobry pomysł. Chorzy i starsi mieszkańcy mogą obejrzeć mszę św., która jest odprawiana w naszym kościele. Żałuję, że nie doczekała tego moja babcia...

- Dziękuję za rozmowę.

fot. Alina Bok

E-mail   Tel: 0 606 746 853 powrót