Noc zimowa

Skrzeń tajemnica,
Rozzłoceń mus!
We mgle księżyca
Jarzy się mróz

Okruchy sniegu
Siecią swych fal
Zasnuły w biegu
Bezbronną dal

Gmatwające loty,
Tamując dech-
Obsiadły płoty
Jak śiwy śmiech.

Do szyb się garną,
Jak białe ćmy,
Tchnąc w izbe parną:
"To-my!To-My!"

Z karczmy, w zakrzepły
Rozwartej świat,
Dym bucha ciepły
I blask, i czad!

Zaprzepaszczony
W ciemni bez dróg-
Drzewom przez szrony
Złoci się- Bóg

Sad wśród topieli
Śniegowych głusz
W śmierci się bieli\
Bez róż-bez zórz

W swej pysze pawiej,
Łez tłumiąc znój,
Wśród śnieżnych zawiej
Sen kroczy mój

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz