Ciągle, jeszcze, więcej

Tak piekielny jest ten żar osobliwie palących warg
aż się w ustach topi smak
lawą śliny wcieka w krtań
więzi krzyk zachłanny tak
wydostania się na świat.

Miłość -
ta roznieca gwiezdny szlak w pocałunku istny czar
barwi otchłań w karmin słów
rozgorzałych ognia tchem
spala już przygasłą treść
nowe życie wkłada w cierń.

Płomień -
daje wieczny ból aż się wżera w skórę ciał
ostrzem swych języków tnie
pieszczotliwie liże kark
zachłannością duszę żre
na źrenicy toczy blask.

Ciągle chce
jeszcze chce
więcej chce

dobrze tak...

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz