W niepodległej Polsce (1920 - 1939) |
Materiały żródłowe - Krzysztof Rzepa
|
Mimo oficjalnego i uroczystego przejęcia miasta w dniu 17 stycznia 1920 r. przez władze polskie, w Zbąszyniu nadal pozostawali burmistrz, radca i urzędnicy niemieccy. W okolicy dworca zaś stacjonowały jeszcze oddziały niemieckiej straży granicznej. Stan ten trwał do połowy 1920 r. Nadal więc członkowie rady miejskiej (sami Niemcy) obradowali w języku niemieckim. Dopiero 1 maja 1920 r. minister byłej dzielnicy pruskiej mianował z dniem 1. 07. 1920 r. na stanowisko pełniącego obowiązki burmistrza - Franciszka Niedbałę i nowych członków rady miejskiej. W lipcu zaś decyzją Komisji Granicznej, zostały wycofane z okolic dworca oddziały niemieckie. Wycofano je za linię, dopiero wówczas ostatecznie ustaloną, granicy polsko - niemieckiej. Tym samym, mimo że już od miesięcy misato było polskie, dopiero teraz jego mieszkańcy mogli poczuć się pewniej i bezpieczniej. Najbardziej istotnym zadaniem dla nowych władz Zbąszynia była jego polonizacja. Na posiedzeniu rady 3 grudnia 1920 r. uchwalono więc spolszczenie nazw ulic i placów miejskich. Na kolejnych zebraniach tego gremium wiele uwagi poświęcono przyjmowaniu nowych, polskich nauczycieli do tzw. Wyższej Szkoły Miejskiej (szkoły półśredniej, już od chwili swego założenia q 1909 r. aspirującej do miana gimnazjum). Szybkie postępy na tym polu, ułatwione odpływem ludności niemieckiej ( między 1914 a 1921 r. jej liczba spadła z 3427 do 770 ), sprawiły. że więcej uwagi zaczęto poświęcać naprawie trudnej sytuacji gospodarczej. Opuszczenie Zbąszynia przez część niemieckich pracodawców oraz poważne zniszczenie w okresie walk powstańczych fabryki mączki ziemniaczanej, pozbawiło zajęcia wielu jego mieszkańców. Już na początku 1921 r. uruchomiono więc, skromne na razie, doraźne roboty
publiczne aby zapewnić pracę części bezrobotnych mieszkańców miasta. Na
rozwinięcie tej możliwości nie pozwolił jednak fatalny stan kasy miejskiej. Mimo to nie udało się uniknąć wybuchów niezadowolenia. Już w 1921 r. doszło, na skutek agitacji przybyłych niedawnoz Zagłębia Ruhry robotników polskich, do ogłoszenia pierwszego w dziejach miasta strajku, który objął część pracowników kolejowych. Poprawa sytuacji gospodarczej w kraju z wolna wyciszała nastroje niezadowolenia
wśród robotników zbąszyńskich. Dzięki "obarczeniu" Zbąszynia funkcją miasta granicznego, w strukturze społecznej jego mieszkańców nastąpiły poważne zmiany. Choć nadal, podobnie jak przed 1914 r., dominowali pracownicy "prywatni" ( rzemieślnicy, kupcy, restauratorzy itp. wraz z zatrudnionymi przez siebie robotnikami ), to jednak znacznie wzrósł odsetek urzędników państwowych. W 1931 r. było ich w mieście ponad 500, tj. ok. 28 % ogółu zatrudnionych ( w grupie tej dominowali kolejarze - ok. 300). W kategoriach społeczno - zawodowych nie mniej istotny, a w aspekcie
narodowym i politycznym wręcz przełomowy dla stosunków zbąszyńskich, był
spadek liczby ludności niemieckiej. Po pierwszej fali masowych wyjazdów
( po zakończeniu wojny, a zwłaszcza po decyzki w sprawie granic ), zjawisko
to nie przybrało później tak wyraźnego charakteru, ale proces ten był
stale widoczny. O ile bowiem w 1921 r. w Zbąszyniu mieszkało jeszcze 770
Niemców ( 16 % ogółu jego mieszkańców ) - w roku 1914 aż 67,2 % - to w
1926 r. już tylko 393 ( 6,6 % ), a w 1931 r. jedynie 210 ( 3,9 % ). Tym
samym Zbąszyń stał się jednym z najbardziej polskich miast na kresach
zachodnich. Choć odpływ ludności niemieckiej był tak znaczny, to jednak
objął on przede wszystkim jednostki gorzej sytuowane materialnie, w rezultacie
czego w rękach Niemców pozostawało w 1928 r. nieproporcjonalnie dużo przedsiębiorstw
i warsztatów rzemieśniczych ( 25 % ), sklepów Stan ten roodził u części polskich obywateli miasta zrozumiałe zaniepokojenie - tym bardziej, że Niemcy w mieście, dzięki swej zwartości ( w ich grupie pozostało niewielu katolików, tzn. w 1924 r. było ich 13 ) oraz zorganizowaniu ( w 1924 r. posiadali 5 towarzystw gospodarczo - społecznych i kulturalnych ), starali się aktywnie działać na rzecz swych narodowych i ekonomicznych interesów. Sprawiało to, że społeczność polska w Zbąszyniu poświęcała wiele uwagi problemowi niemieckiemu. Bliskość zachodniego sąsiada nadawała uwadze tej wymiar nie tylko lokalny, lecz szerszy, przejawiający się w żywej reakcji na to, co działo się tuż za zachodnimi rogatkami miasta. Problematyka niemiecka była przedmiotem zainteresowania nie tylko aktywnie działającego w mieście Koła Związku Obrony Kresów Zachodnich czy organizacji kombatanckich, zrzeszających głównie byłych powstańców, ale i absorbowała również organizacje polityczne istniejące w Zbąszyniu. W pierwszych latach niepodległości najżywszą działalność organizacyjną prowadziło w mieście koło Narodowej Partii Robotniczej wraz z bliską tej partii organizacją Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Wzrost nastrojów radykalnych w okresie kryzysu we wczesnych latach dwudziestych oraz napływ byłych wychodźców polskich z Niemiec sprawił, że w środowisku robotników i urzędników kolejowych wyrósł groźny konkurent - w r. 1921 powstała w Zbąszyniu komórka Polskiej Partii Socjalistycznej. To właśnie jej przywódcy, przybyli z Niemiec Stanisław Grzywczak i Roman Witholc, należeli - obok aktywistów NPR - do organizatorów i przywódców strajków węzła zbąszyńskiego w roku 1921 i 1923. Socjaliści nie cieszyli się jednak w mieście większą sympatią. W znacznym stopniu zaważył na tym ich internacjonalistyczny rodowód, utożsamiany w tym małym, a do tego okresowym środowisku, często z narodowym indyferentyzmem. Spotykali się więc członkowie PPS w Zbąszyniu ze wzmagającą się wrogością, bojkotem towarzyski czy wręcz odmową udostępniania sal na organizowane przez siebie imprezy. Nic więc dziwnego, że na początku lat trzydziestych partia ta przestała działać na terenie miasta. W pewnej mierze jej los, choć z innych powodów, podzieliła NPR. W wyniku przewrotu majowego w 1926 r. rozbiła się ona bowiem na dwie grupy: zwolenników i przeciwników Marszałka Piłsudskiego. Ci pierwsi stanowili w Zbąszyniu większość, toteż jako NPR Lewica kontynuowali swą działalność. Jednakże, w rezultacie polityki władz państwowych dążących do zjednoczenia wszystkich sił porządkowych, również oni tracili na atrakcyjności jako niezależna grupa polityczna. Warto podkreślić, że obóz sanacyjny w zjednywaniu sobie zwolenników na kresach zachodnich głosił chwytliwe hasła zjednoczenia ludności polskiej, co w obiczu rosnącego zagrożenia niemieckiego dawało pewne efekty. Nie mniej jednak, większość Wielkopolan, w tym również mieszkańców Zbąszynia, większym zaufaniem darzyła, od dawna na to niebezpieczeństwo wskazującą - endecję. Dominacji Stronnictwa Narodowego w Zbąszyniu ( podobnie jak w wielu innych wielkopolskich miastach ) sprzyjała struktura ówczesnych stosunków społecznych, bowiem dzięki przewadze niezależnego politycznie ( w przeciwieństwie do warstwy urzędniczej ) rzemiosła i kupiectwa, mogło ono skutecznie środowiska te infiltrować. W konsekwencji, pod koniec lat trzydziestych Stronnictwo Narodowe mogło się pochwalić w Zbąszyniu liczbą 130 członków, łącznie zaś z młodzieżową przybudówką partii - Związkiem Młodych Narodowców - endecja liczyła w mieście ok. 300 zdeklarowanych i aktywnych członków. W przeciwieństwie do SN, obóz prorządowy był o wiele mniej jednolity, tworzyło go bowiem w Zbąszyniu kilka towarzystw i związków, których najliczniejsze było Katolickie Towarzystwo Robotników BBWR ( ok. 120 członków w 1933 r. ). Ugrupowania te toczyły między sobą ostrą walkę polityczną, czasami nie przebierając w środkach w dążeniu do zdobycia wpływów. Wypadek taki zdarzył się również w Zbąszyniu. W rezultacie intryg i oskarżeń powiodło się miejscowym senatorom usunięcie w 1930 r. endeckiego burmistrza miasta, Wincentego Lewandowskiego. Tym samym starali się odwazajemnić "pokrzywdzeni" swoim politycznym przeciwnikom. Najbardziej jednak zażartą walkę ugrupowania te toczyły bezpośrednio przed wyborami do rady miejskiej oraz Sejmu. Rezultaty tych wyborów, choć nie zawsze wiernie oddające stan nastrojów politycznych mieszkańców Zbąszynia, warte są prezentacji. Wyniki wyborów do Rady Miejskiej w Zbąszyniu ( 1921 - 1939 )
Rezultaty wyborów do do Sejmu na terenie Zbąszyna ( 1921 - 1939 )
Przyglądając się tym tabelom, łatwo dostrzeżemy dość istotne różnice między wynikami wyborów komunalnych i parlamentarnych. Źródeł tych dysproporcji należy szukać w ich odmiennym charakterze. W wyborach do rady miejskiej bardziej istotne ( zwłaszcza do 1926 r. ) były problemy lokalne, które schodziły na dalszy plan przy podejmowyniu decyzji o politycznym kształcie Sejmu. Od 1935 r. ta ostatnia możliwość przestała formalnie istnieć, bowiem na mocy nowej ordynacji wyborczej, do Sejmu ( i Senatu ) nie mogły zgłaszać swych kandydatów partie polityczne. Jedyną więc możliwością zamanifestowania opozycyjności wobec sancji był bojkot wyborów. Tak właśnie, za namową głównie SN, postąpiła w 1935 i 1938 r. spora część wyborców w Zbąszyniu. Choć różnice poglądów i postaw dzieliły mieszkańców, to jednak były również problemy, które swą ważnością ich jednoczyły bądź zbliżały. Obok ciągle ważnej i obecnej kwestii niemieckiej, w pierwszej połowie lat trzydziestych do poniechania sporów i waśni partyjnych, niestety nie zawsze skutecznie, mobilizowała walka ze skutkami kryzysu gospodarczego. Najbardziej bolesnym jego przejawem było bezrobocie, zjawisko w Zbąszyniu od dawna już prawie nie spotykane. W latach 1930 - 1935 liczba poszukujących pracy sięgała ogromnej, jak na miejscowe stosunki, liczby 150 - 200 osób. W miesiącach zimowych ilość bezrobotnych rosła. W niewielkim tylko stopniu bezrobotnym i ich rodzinom mógł pomóc Lokalny Komitet Funduszu Pracy, udzielający w 1935 r. ok. 200 osobom wsparcia w formie zapomóg pieniężnych bądź naturaliów. Żywą działalność charytatywną prowadziła również parafia zbąszyńska, a zwłaszcza Stowarzyszenie Pań św. Wincentego a Paulo, obdarzająca ubraniami i żywnością dzieci bezrobotnych rodziców. Były to jednak działania doraźne, nie mogące dać pracy bezrobotnym mieszkańcom miasta. Niewiele mogło dać bowiem utworzenie przez władze kościelne i miejskie
"Komitetu dla spraw bezrobocia w Zbąszyniu" i wystąpienie z
odezwą do społeczeństwa o złożenie daniny na rzecz nie posiadających zajęcia.
W celu wyjścia naprzeciw takim właśnie potrzebom, władze Zbąszynia poparły
inicjatywy właścicieli dwóch miejscowych młynów i tartaków: Szybkimi krokami zbliża się wojna. Już na niecały rok przed jej wybuchem, mieszkańcom Zbąszynia dane było bezpośrednoi obserwować okrucieństwo władz III Rzeszy. Jednego dnia, 29 października 1938 r., z Niemiec do Zbąszynia wydalono, a właściwie wyrzucono ok. 6 tys. obywateli polskich narodowości żydowskiej. Był to przesmak tego, co niebawem doświadczyć mieli Polacy także w Zbąszyniu. Most na Obrze przy ul. Mostowej nosi nazwę kpt. Franciszka Ferfeta. Z obu stron mostu pojawiły się już tabliczki z
informacją, iż nosi on imie kpt. Franciszka Ferfeta. Był on burmistrzem
Zbąszynia w latach 1931 - 1935. Urodził się w powiecie szamotulskim. Brał
udział w Powstaniu Wielkopolskim, |