Okupacja Zbąszynia |
Materiały żródłowe - Franciszek Zierke
|
Prowokacyjne żądania przyłączenia Gdańska do Rzeszy, eksterytorialnej
drogi do Prus wschodnich spowodowały przeprowadzenie 23. 03. 1939 r. tajnej
mobilizacji alarmowej, dzięki której wzmocniono garnizony wojskowe. Wzmocniono
również Straż Graniczną w Zbąszyniu. Miejscowy komisariat otrzymał 13.
04. 1939 r. pluton rezerwistów składający się z okolicznych mieszkańców.
Należeli do niego miądzy innymi : Zaczęły się incydenty graniczne. Został między innymi porwany przez niemiecką służbę graniczną polski kolejarz, pełniący służbę drożnika w pobliżu granicy. Niemcy ze Strzyżewa, Przychodzka i Prądówki opuszczali swe domostwa i uciekali do Rzeszy. Zaczęła się powolna ewakuacja miasta. Od 25. 08. 1939 r. Niemcy przerwały komunikację międzynarodową. Dopiero na wyraźną interwencję ze strony Polski zwrócono część wagonów i pozwolono podróżnym wrócić do kraju. Celem lepszego rozeznania sytuacji po stronie polskiej, Niemcy przerzucili w nocy z 29 / 30 sierpnia miejscowych uciekinierów, aby ci stwierdzili, gdzie znajdują się polskie oddziały ( relacja Niemca ze Strzyżewa, Otto Miepsa ). Ostatnią noc pokoju wyruszył jeszcze ku granicy nasz patrol. Z ciszy po stronie niemieckiej wróżono pokój. Nie spostrzegli uczestnicy patrolu, żw Niemcy okopali się już po stronie polskiej. Gdy nadszedł ranek 1. 09. 1939 r. o godzinie 4.45 zacząli ostrzeliwać Zbąszyń już z terenu Polski. Na odcinku zbąszyńskim działał 122 pułk graniczny, a w drugim rzucie szedł pułk Landwehry. Na szczęście okolice zalegały gęstą mgłą, wiąc strzały były niecelne. Co przeciwstawili im Polacy. Straż Graniczna liczyła 20 osób i 60 rezerwistów. Prócz tego było 20 policjantów ( relacja Józefa Andrusiowa, który w 1939 r. pełnił obowiązki st. przodownika Straży Granicznej w Zbaszyniu ). Zadaniem tej grupy było opóźnianie marszu Niemców. Ze stacji kolejowej zaczęto wypuszczać wszystkie pociągi i nawet ten, który właśnie wrócił z Międzychodu, gdyż został ostrzelany w Trzcielu. Zaraz też zaczęto wysadzać mosty. Niestety nie udało się wysadzić mostu kolejowego na Obrze. Podczas obrony stacji kolejowej zginął policjant Ludwik Gondek. Na odgłos strzyłów ludność polska wycofała się za Obrę. W zachodniej części miasta zostali nieliczni. Na wiadomość o rozpoczęciu działań wojennych Sztab 14 DP wysłał w kierunku Zbąszynia zwiad rowerowy 57 pp, pod dowództwem por. Władysława Polaszka, w którym brał równierz udział zbąszyniak kpr. Stanisław Stefański. Zwiad ten zbliżał się z kierunku Chrośnicy ubezpieczony dwoma patrolami. Doszło do potyczki, w wyniku której wziętodo niewoli dwóch Niemców. Byli to pierwsi jeńcy wojenni. W międzyczasie zwiad został wzmocniony plutonem czołgów rozpoznawczych.
Patrole doszły do wysadzonych mostów, W połowie września pozwolono wrócić zbąszyniakom do zachodniej części miasta. Sam powrót z ucieczki odbywał się z szykanami. Przy drogach stali Niemcy i wyławiali tych Polaków, którzy się im narazili. Przechodzących przez miasto witały czerwone afisze informujące o najeździe i o skazaniu na śmierć zbąszyniaka Józefa Nitschke. Równocześnie zaczęły ukazywać się pierwsze zarządzenia o obowiązku meldowania się w komendanturze miasta, zdejmowania czapek przed umundurowanymi Niemcami, meldowania się w dawnym zakładzie pracy, zdawania mundurów i oznak polskich organizacji, zgłaszania się w Urzędzie Pracy( Arbeitsamt ). To był początek. Zaczęły pojawiać sią nowe pojęcia: żandarmeria, lager, gestapo, SS-mann, SA-mann, i najgroźniejsze - obóz koncentracyjny. Niedługo tzreba było czekać na owoce nowego porządku. Jako pierwszy jego skutki odczuł Franciszek Brumma ze Strzyżewa. Rodzina otrzymała wiadomośćś o śmierci i przesyłce z prochami. Wówczas jeszcze okupanci je przesyłali. Zaczęto usuwać wszelkie oznaki polskości. Zbąszyń nazywał się bentschen.
Zmieniono polskie nazwy ulic na niemieckie. Zlikwidowano wszelkie inne
napisy w języku polskim. Zburzono pomniki. Zabrano książki z polskich
bibliotek. 7 grudnia 1939 r. w nocy wyrzucono około 160 rodzin ze Zbąszynia i okolicy
( Relacje Ambrożego Bocha, Franciszka Boka, Stanisława Lutomskiego ze
Zbąszynia ). Warto zacytować nakaz opuszczenia w tłumaczeniu: " Jest Pan zobowiązany z całą rodziną w ciągu dwóch godzin opróżnić mieszkanie. Punktualnie o 9-tej godz. ma Pan z rodziną znajdować się na dworcu w Zbąszyniu. Może zabrać 200 zł lub 100 marek na osobę, jedną walizkę z bielizną osobistą i ciepłym ubraniem. Nie wolno zabierać pierzyn. Złoto, srebro i rzeczy wartościowe, jak też książeczki oszczędnościowe i papiery wartościowe muszą pozostać w mieszkaniu. Szafy i sprzęt zymykany musi pozostać otwarty, a klucze pozostawione w mieszkaniu. Winny być zamknięte okna i kurki gazowe. Należy zabrać wyżywienie na 10 dni. Doręczone formularze należy wypełnić sumiennie i oddać. Dokument opatrzony jest okrągłą pieczęcią z orłem hitlerowskim. Po spakowaniu, około godz. 7-mej maszerowały te rodziny do dworca, otoczone
przez miejscowych młodych Niemców, z których wielu miało w ręku zwykłe
sękate kije. Częste były wypadki, że nie dawano tych 2 godz. na spakowanie.
W najgorszej sytuacji znajdowały się rodziny mające małe dzieci. Innego rodzaju uciemiężeniem był przymus pracy, który rygorystycznie był przestrzegany w stosunku do Polaków od 1.04.1940 r.Lubowano się w tym. że młodzież, zwłaszcza szkolną, przekazywać do pracy do niemieckich gospodarzy. Według norm hitlerowskich Polak pracujący u Niemca nie mógł jeść przy tym samym stole co Niemiec. Spać musiał w jakiejś komórce i zobowiązany był do bezwzględnego posłuszeństwa. W miejsce werbowanych do wojska Niemców wysyłano do pracy Polaków. Stwarzano wokół nich atmosferę uprzedzeń i pogardy.Trudno powiedzieć, jaka liczba Polaków została wywieziona do Rzeszy. Szacuje się, że powyżej pięciuset. Kościół1.09.1939 r. w Zbąszyniu był ks. Leon Rogalewski. Na odgłos strzałów
udał się w kierunku Grodziska, a wrócił ok. 20.09., gdy można było już
wejść Polakom do zachodniej części miasta i tym samym do kościoła. Po
pewnym czasie wrócił też ks. proboszcz Jan Ściesinski. W swej polityce germanizacyjnej dążyli Niemcy do ograniczania i likwidowania
nabożeństw polskich. Nabożeństwa Polaków odbywały się przy przepełnionej
świątyni, a niemieckie świeciły pustkami. Następowały dalsze utrudnienia - łapanki przy wychodzeniu z kościoła,
rewizje, kontrole itp. Na bramie kościoła umieszczono napis "Polnische
Kirche" (Kościół polski), w odróżnieniu od kościoła ewangelickiego.
Z grupy 123 aresztowanych w tym czasie w regencji poznańskiej księży
wywieziono do Dachau 118. SzkołaW dążeniu do germanizacji dużą rolę odgrywała niemiecka szkoła dla Polaków. Prawie wszyscy polscy nauczyciele zostali wywiezieni do Generalnej Guberni lub znajdowali się w obozach jenieckich. Dzieci polskie zobowiązane zostały w 1941 r. do uczęszczania do szkoly niemieckiej w Przyprostyni. Nauczycielami byli okoliczni Niemcy, którym przewodniczył Otto Luck. Większość z nich nie miała wykształecnia pedagogicznego. Uznawali metodę kija. Na terenie szkoły nie było wolno mówić po polsku. Nauczano tylko podstawowych rzeczy: języka niemieckiego, prostych rachunków, a przede wszystkim bezwzględnego posłuszeństwa wobec Niemców. Był to pewnego rodzaju rezerwuar siły roboczej. Przyzwyczajano do tego i często zamiast się uczyć, wykonywano jakieś prace. Do lżejszych zajęć należało wybieranie z gniazd młodych wron. Były one przeznaczone dla szpitali. Gotowano z nich rosoły z "gołąbków". Gdy chłopiec lub dziewczyna zostali uznani za zdolnych do pracy, wkraczał Urząd (Arbeitsamt) i przysyłał pismo, które w tłumaczeniu brzmiało: " W porozumieniu ze Starostwem zarządzamy zwolnienie ze szkoły dziecka polskiego................ Na uznanie zasługują polscy nauczyciele, którzy odważyli sią uczyć dzieci
języka polskiego. Obóz żydowskiMieścił się w gmachu Urządu Ruchu. Przebywało tam ok. 120 Polaków pochodzenia żydowskiego. Pracowali w Zbąszynku na kolei. Warunki pracy mieli ciężkie, a wyrunki życia jeszcze trudniejsze. W czasie istnienia obozu zmarło 39 osób a 7 więźniów zostało powieszonych. Nie odstraszało to jednak innych do szukania pomocy wśród ludności polskiej. Zbąszyniacy za podawanie żywności odsiadywali kary w miejscowym więzieniu. Z czasem obóz przeniesiono do baraków na teren kolejpwy, na tzw. Maderę. Przy końcu 1944 r. nastąpiła likwidacja obozu i przeniesienie go do Rzeszy. Relacje żydowskich mieszkańców Zbąszynia Wpółżycie między oryginalnymi mieszkańcami Zbąszynia a deportowaną ludnością żydowską, Erna Wellner wyraża się na temat warunków w tym czasie:
źródło:http://www.fasena.de/d/hamburg/28101938b.htm Wysiedlanie Polaków i opozycjaUtworzenie frontu wschodniego i obawa bombardowania lotniczego spowodowały
przeniesienie do Zbąszynia magazynów sprzętu wojskowego, w których pracowało
wielu mieszkańców miasta. Między Nądnią a Nową Wsią zbudowano komfortowy
obóz dla Niemców, przesiedleńców ze wschodu. Byli oni osiedlani na polskich
gospodarstwach, z których uprzednio wyrzucano Polaków. Polacy solidaryzowali
się i dokumentowali swoją polskość. Już w 1940 r. założono pierwszą komórkę
tajnej organizacji "Ojczyzna". Członkowie jej, po początkowej
pracy o charakterze informacyjnym, przeszli do konkretnej pracy polityczno
wojskowej. Ważnym momentem była kontrola i rejestracja transportów kolejowych,
pomoc uciekinierom z obozów i umożliwienie dostania się do Generalnej
Guberni. Minęła niemiecka euforia zwycięstwPierwszym wyraźnym wstrząsem był Stalingrad. Coraz częściej widziano
przepełnione transporty pociągów sanitarnych Z chwilą ruszenia zimowej ofensywy zaczęła się rwać niemiecka, żelazna
organizacja. Miejscowi Niemcy stracili orientację, gdy zobaczyli uciekających
swych rodaków z zagrożonych terenów. Pierwsi byli spod Łodzi , za nimi
ciągneli nieprzerwanym potokiem ci z bliższych terenów. Drugim nurtem
obok szos była kolej. Większość pociągów ewakuacyjnych dojeżdżała do Zbąszynia
i wracała po następnych. Widoki te sparaliżowały miejscowych Niemców. 20. 01. 1945 r. przyszedł rozkaz ewakuacji ze Zbąszynia niemieckiej ludności
cywilnej. Pozostało tylko wojsko niemieckie Następnego dnia 27. 01. 1945 r. we wczesnych godzinach rannych pierwsi
żołnierze i pierwsze czołgi radzieckie znalazły się we wschodniej części
miasta. Były to oddziały 1 Armii Pancernej Gwardii pod dowództwem gen.
Michała Katukowa i 69 Armii Ogólnowojskowej pod dowództwem gen. Włodzimierza
Kołpaczki. Radość wolności przytłumiła szokująca wiadomość. W ramach zarządzonej ewakuacji obozu w Żabikowie, więźniowie prowadzeni byli drogami na zachód. Po noclegu w Łomnicy 24. 01. 1945 r. pomaszerowali drogą polną w kierunku Trzciela. Tam w lesie zostało zamordowanych 17 więźniów.
|